Aktualizacja: Tweet został już usunięty
Tweet został już usunięty
Burza wokół dokumentów, jakie IPN dostarczyła wdowa po gen. Kiszczaku, niemal od razu dotknęła także kwestii nazwy gdańskiego lotniska. - Prosimy poczekać na nasze oficjalne stanowisko - odpowiedziały w czwartek internautom władze portu.
Gdy jednak spróbowaliśmy uzyskać w tej sprawie komentarz, rzecznik Michał Dargacz stwierdził: - Nie mamy żadnego komentarza w tej sprawie.
Lech Wałęsa: Nie zostałem złamany. Nie współpracowałem, nie brałem pieniędzy
Gdański port lotniczy imię przywódcy Solidarności otrzymał w 2004 roku. Pomysł zmiany dawnej nazwy Rębiechowo pojawił się rok wcześniej, podczas urodzin byłego prezydenta. Niedługo potem ówczesny marszałek woj. pomorskiego Jan Kozłowski, prezes portu lotniczego Włodzimierz Machczyński oraz prezydenci Gdańska i Sopotu - Paweł Adamowicz i Jacek Karnowski poprosili Lecha Wałęsę o zgodę. Choć pojawiały się wątpliwości co do nadawania imienia jeszcze za życia prezydenta, decydenci wzięli przykład m.in. z lotnisk w Stanach Zjednoczonych, gdzie taka praktyka nie jest niczym wyjątkowym. Rozpoznawalność byłego prezydenta na świecie miała przyciągać pasażerów na gdańskie lotnisko.
Dziś były prezes portu inaczej jednak uzasadnia tamtą decyzję. - Mną osobiście nie kierowały żadne względy marketingowe. Chcieliśmy, żeby lotnisko nosiło imię Lecha Wałęsy, bo jest wyjątkową postacią, bardzo ważną dla tej części Europy. Po ostatnich wyborach obudziły się w Polsce demony, które chcą tylko niszczyć. Uważam, że zmiana patrona lotniska byłaby podłością - mówi Włodzimierz Machczyński.
- Decyzję o patronie lotniska podjęło zgromadzenie wspólników. I tylko ono jest władne zmienić tę nazwę. To raz. A po drugie żadne zamieszanie wokół Lecha Wałęsy nie zmieni faktu, że to niewątpliwie jest wielki Polak, że jest to bohater narodowy, z którego wszyscy powinniśmy być dumni. A że nie wszyscy jesteśmy? To tylko bardzo źle o nas świadczy - komentuje Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Pawła Adamowicza.
Chcący zmiany nazwy lotniska pasażerowie już wymieniają nowe propozycje na patronat, chociażby legendarnego Dywizjonu 303 czy Anny Walentynowicz.
- Nie protestowałem, gdy nadawano naszemu lotnisku imię Lecha Wałęsy. Gdyby w 1992 roku wyjaśnił całą sprawę, a nie brał udziału w puczu obalającym rząd Jana Olszewskiego, pewnie dziś nie byłoby takich kontrowersji. Powinniśmy w tej chwili poczekać na zakończenie prac historyków IPN w tej sprawie. Sądzę też, że trzeba by zapytać o zdanie mieszkańców Gdańska, kogo chcą jako patrona lotniska. Osobiście uważam, że imię Anny Solidarność, czyli Anny Walentynowicz, byłoby godnym rozwiązaniem - mówi Grzegorz Strzelczyk, przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta Gdańska.
Bardziej dosadny jest poseł PiS Andrzej Jaworski, który zmianę patrona lotniska postuluje już od wielu lat.
- Po pierwsze, jestem przeciwko stawianiu pomników za życia, szczególnie kontrowersyjnym postaciom. Po drugie, gdy lotnisku nadawano imię Lecha Wałęsy, Paweł Adamowicz w żaden sposób nie skonsultował tego z mieszkańcami. Dzisiaj jest jasne chyba dla wszystkich, że Lech Wałęsa sam sobie wystawił ocenę i zamiast przeprosić, idzie w zaparte.
