Pierwszym przyczynkiem do tego jakże ważnego tematu jest: nie dać się postępującej w zastraszająco szybkim tempie chorobie ostatnich lat, której na imię "Alzheimer" !. Już prawie 15 milionów ludzi na świecie cierpi na tę chorobę.
W Polsce liczba chorych sięga 200 tysięcy
i cały czas ma tendencje wzrostowe. Chorują przeważnie ludzie starsi, po sześćdziesiątce, choć coraz częściej przytrafia się osobom młodszym. Najbardziej charakterystyczną cechą jest postępująca utrata pamięci ogólnie pojęta nieporadność w sprawowaniu codziennych czynności.
Do niedawna chorobę Alzheimera postrzegano
jak rosyjską ruletkę:
albo cię trafi, albo nie. Wszystko miało zależeć od genów, odziedziczonych po przodkach. Dziś, po przeprowadzonych badaniach naukowych okazuje się, że w dużym stopniu można jej wcześniej zaradzić. W jaki sposób?
Po latach żmudnych i dociekliwych badań powstały prace naukowe autorstwa amerykańskich lekarzy. Doszli do wniosku, że najważniejszą przyczyną choroby jest nieprawidłowe odżywianie się wielu ludzi. Skutkuje ono odkładaniem się złogów w tkance mózgowej. Nie znając jeszcze tej teorii medycznej
do takich samych wniosków
doszedł brodniczanin, Romuald Stanisławski, krzewiciel zdrowego trybu życia, w tym prawidłowego sposobu odżywiania się. Od lat jest niezłomnym propagatorem w stosowaniu leczniczych diet i okresowych głodówek. Od kilkunastu lat ze znakomitym skutkiem sam je stosuje.
Pan Stanisławski ma ponad osiemdziesiąt lat, ale zdrowego wyglądu, niezwykłej żywotności, energii i pogody ducha pozazdrościć mu może wielu równolatków. Nie zawsze tak bywało...
- Od dziecka trapiły mnie rozmaite, przewlekłe dolegliwości, na większość których medycyna konwencjonalna nie znajdowała stosownego leku. To skłoniło mnie do zainteresowania się leczeniem i profilaktyką chorób sposobem naturalnym. Nie kończyłem medycyny, nie miałem możliwości dokonywania obserwacji klinicznych i badań pacjentów. Moją wiedzę o przyczynach powstawania chorób, w tym głównie cywilizacyjnych, czerpałem z obserwacji otoczenia, z którym spotykałem się na co dzień. Skarbnicą wiedzy na temat genezy chorób jest historia życia człowieka, z której dowiadujemy się co m.in. jadał nasz przodek i na jakie dolegliwości najczęściej zapadał - mówi Romuald Stanisławski.
Pan Romuald od kilkunastu lat
jest zwolennikiem okresowych głodówek
leczniczych, którymi już dawno temu sam się wyleczył. Praktykuje je sezonowo, najdłuższa trwa 42 dni. Taka właśnie rozłąka z jedzeniem wiele lat temu wyleczyła go z przewlekłych dolegliwości pęcherza moczowego, z którymi nie mogli dojść do ładu najświatlejsi przedstawiciele medycyny. Po pierwszych trzech tygodniach głodowania niepożądane objawy całkowicie znikły i nie pojawiły się do dziś. Na taki eksperyment zdecydował się w wieku 72 lat. Jak sam twierdzi podczas głodowania nie cierpiał wcale z powodu łaknienia, miał również doskonałe samopoczucie.
- Głodówka nie jest oczywiście lekiem na wszystkie choroby, lecz niewątpliwie skuteczną metodą na ich znakomitą większość. Sam, od czasu stosowania corocznych, okresowych głodówek przestałem chorować na grypę i inne choroby trapiące powszechnie nasze społeczeństwo. Kuracje takie przeprowadzałem
**_we własnym zakresie,
ponieważ w Polsce znalezienie medyka leczącego głodem jest prawie niemożliwe. W przeciwieństwie do takiej na przykład Rosji czy Niemiec, gdzie od lat istnieją i z dużym powodzeniem działają drogie kliniki nastawione na leczenie właśnie głodem - kontynuuje nasz rozmówca.
Romuald Stanisławski do lat bardzo interesuje się profilaktyką choroby Alzheimera, która niestety pojawiła się niespodziewanie także w jego rodzinie. Ponieważ jak dowiodły tego światowej sławy osoby z kręgów medycznych podstawową przyczyną jej powstawania oprócz przesłanek genetycznych jest nagromadzenie w mózgu szkodliwych złogów białkowych, tym bardziej uzasadnioną kwestią wydaje się być sprawa nie tylko zdrowego żywienia, ale także stosowania oczyszczających organizm, leczniczych głodówek, które te chorobotwórcze złogi usuwają.
- _Będąc chłopcem w okresie międzywojennym miałem okazję obserwowania wiejskich wyrobników i ich rodziny, czyli wiejską biedotę. Spotykałem się z ludem poleskim zwanym "poleszucami". Żyli na bardzo niskim szczeblu rozwoju cywilizacyjnego. Odżywiali się skąpo niskokalorycznym pokarmem. Podstawą ich wyżywienia było ziarno zbożowe w postaci razowego chleba i kasz oraz ziemniaki. Poza tym zajmowali się zbieractwem i rybołówstwem. To był niezwykle zdrowy lud. A dziś?
Chorujemy z przejedzenia
**Jemy wszystkiego za dużo, w tym także wszelakich produktów mięsnych, podczas kiedy nasz układ pokarmowy i trawienny z natury predysponowany jest do pokarmu roślinnego. Postęp cywilizacyjny przybliża cały czas człowieka do komfortu, ale niestety oddala od natury - konstatuje pan Stanisławski.
Być może żadna reforma służby zdrowia nie będzie w stanie sprostać do końca naszym potrzebom. Tak więc warto chyba znaleźć w sobie siłę i determinację, by na różne sposoby we własnym zakresie i co ważne w odpowiednim czasie zadbać o własne zdrowie.
