Świetlicę nazwano "Swojska chata". I to zobowiązuje do tego, żeby panowała w niej domowa atmosfera. Można to osiągnąć spełniając przynajmniej dwa warunki.
Pierwszy dotyczy infrastruktury. Łatwiej bowiem budować swojską aurę w przytulnych pomieszczeniach i przyjaznym otoczeniu. Dlatego "chata" w Świerkocinie jest w całości z drewna. W środę odbył się jej odbiór techniczny.
Budynek jest "dopieszczony" w każdym calu. Zarówno z zewnątrz, jak i w środku. Jest to jedna z ładniejszych świetlic wiejskich w całym powiecie. - Sądzę, że nie tylko w nim - mówi Teresa Majorke.
"Chata" składa się z kilku pomieszczeń. Największa sala na razie jest pusta, ale już niedługo stanie w niej 16 stołów.
- Dębowych - podkreśla sołtys wsi.
Na wyposażenie czeka jeszcze kuchnia i szatnia. Zagospodarowane zostanie również poddasze. Będzie tam urządzona sala komputerowa, ale to jest jeszcze we wstępnych planach.
Życie ma kwitnąć
Świetlica została dostosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych. Przygotowano dla nich łazienkę i specjalny podjazd. Jest duży parking, miejsce na trawnik i ogródek z ławkami.
Jednym słowem idealne warunki do imprez integracyjnych, zabaw i okolicznościowych uroczystości. Oby tylko ich nie zabrakło, bo wówczas nici ze swojskości. - To się pan jeszcze przekona - kwituje Majorke.
I dodaje, że gdy tylko świetlica będzie wyposażona, zostanie oddana do użytku. Z hukiem. Być może nastąpi to jeszcze w wakacje.
W świetlicy ma się dużo dziać również później. Planowane są m.in. warsztaty dla najmłodszych. W "chacie" będą działały również gospodynie wiejskie.
Budowa świetlicy kosztowała prawie 800 tys. zł. Część pieniędzy na ten projekt pozyskało stowarzyszenie Lokalna Grupa Działania "Vistula-Terra Culmensis - Rozwój przez Tradycję".
Wykonawcą inwestycji była firma Rembud z Małego Rudnika.
- Mieliśmy sporo do zrobienia, ale wszystko poszło w ekspresowym tempie - podkreśla Krzysztof Orzechowski, kierownik budowy.