Filipek miał dwa latka, jak podczas zabawy włożył palce do kontaktu. Poraził go prąd. Jego serce przestało bić. Lekarze walczyli o jego życie. Filipek zapadł w śpiączkę. Wybudził się z niedowładem kończyn. Trwa kosztowna rehabilitacja. Matka walczy o każdy grosz. Wpadła na pomysł zbiórki nakrętek.
W akcję zaangażowało się wielu ludzi w Polsce. Mocno rozkręciła się ona także w Kościelcu.
- Ojciec mojego chłopaka był w szpitalu. Poznał się z Filipkiem i jego rodziną. Przyjaźnią się i utrzymują kontakty do dziś - opowiada Paulina Gromek z Centrum Komunikacji Społecznej w Kościelcu.
W Centrum wystawiony jest karton, do którego można wrzucać nakrętki. Zbierają je uczniowie Szkoły Podstawowej, Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych oraz mieszkańcy wsi.
Pracowniczki centrum - Ewa Dolacińska i Paulina Gromek za naszym pośrednictwem apelują do wszystkich ludzi dobrej woli, aby wspomogli akcję. - To nas wiele nie kosztuje. Wystarczy odkładać nakrętki, które mamy wrzucać do kosza, a następnie przekazać je nam - mówią w Centrum.