https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

GMINA SOŚNO. Rodzinny dom dziecka Anity i Mieczysława Kaproniów

BARBARA ZYBAJŁO
Anita i Mieczysław Kaproniowie poprowadzą pierwszy w powiecie rodzinny dom dziecka.
Anita i Mieczysław Kaproniowie poprowadzą pierwszy w powiecie rodzinny dom dziecka. Barbara Zybajło
Radni zdecydowali o powstaniu rodzinnego domu dziecka.

Na sesji na decyzję radnych powiatowych czekali Anita i Mieczysław Kaproniowie, którzy zdecydowali się na utworzenie rodzinnego domu dziecka. Będzie to pierwsza taka placówka w powiecie i pierwsza powiatowa instytucja w gminie Sośno.

Kaproniowie od 13 lat są małżeństwem, ale znają się od dziecka. Jak zapewniają, to decyzja przemyślana, bo wcześniej byli pogotowiem rodzinnym i wiedzą, z jakimi problemami przyjdzie im się zmagać.

Mieszkają w Wąwelnie z trójką własnych dzieci. Do rodziny dołączy wkrótce czwórka dzieci z domu dziecka. - Znamy je, były u nas w pogotowiu rodzinnym - mówi pan Mieczysław. - Na pewno nie będzie to łatwe zadanie, ale nie boimy się, bo wiemy, co nas czeka.

Placówka mieścić się będzie na ul. Długiej w Wąwelnie, a utworzenie rodzinnego do-mu dziecka wywołało na sesji dyskusję. - Znowu absurd - mówił Edward Maziarz. - Te dzieci ktoś urodził, a ktoś inny ma je chować.

Radny wyliczył, że na jedno dziecko w takiej placówce przypada 2 tys. 231 zł. Natomiast na jednego malucha w domu dziecka powiat wykłada dwa razy więcej - 4 tys.600 zł. - Gdyby dać taką sumę rodzicom, to nie potrzeba by było domów dziecka - mówił Maziarz. - Trzeba pomóc rodzinom, a nie dotować takie placówki.

Maziarz dodał, że on sam wychował pięcioro dzieci i nikt mu w tym nie pomagał. - A dziś oddaje się dzieci do domu dziecka - ubolewał. - Są różne sytuacje - mówił Edward Węglewski. - Domy dziecka to molochy. A tu jest nadzieja, że dzieci otrzymają miłość i kto wie, czy nie większą, jak we własnym domu. A poza tym takiej patologicznej rodzinie cztery tysiące nie starczą na dwa tygodnie.

Radni gremialnie poparli pomysł i zapewniali, że nie o pieniądze tu chodzi, ale o dobro dziecka. Henryk Dąbrowski cieszył się z niego jako mieszkaniec gminy Sośno, poparcie wyraził Andrzej Chatłas, który narzekał na politykę socjalną państwa i życzył sukcesu.

Szefowa komisji zdrowia Lucyna Suchomska zauważyła, że przed państwem Kaproń wiele pracy. Zachwyceni byli starostowie.

- Chciałbym, abyśmy podejmowali uchwały o utworzeniu sześciu takich domów - mówił Henryk Pawlina.

Mieczysław Kaproń zgodził się z Maziarzem, że to rodzice powinni wychowywać dzieci. Przypomniał też, że w domach dzieci, które przyjmują pod swój dach, nie chodziło o brak pieniędzy, ale o patologię.

Czwórka dzieci, która zamieszka w Wąwelnie, była u Kaproniów przez całe wakacje. - Nam za to nikt nie płaci - mówił pan Mieczysław. - A koszty? Pamiętajmy, że są inne, niż w domu rodzinnym. My w jednym miesiącu musieliśmy kupić trzy pary butów, a nie jedną.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska