Czytelniczka jest oburzona. - W ubiegły poniedziałek poszłam do USC po akt zgonu bliskiej mi osoby. Na korytarzu był spory tłum interesantów, czemu trudno się dziwić, skoro obsługiwała tylko jedna osoba. Dwoiła się i troiła, ale pewnych procedur nie mogła przyspieszyć. Poszłam ze skargą do pani kierownik Urzędu Stanu Cywilnego, lecz nie zareagowała tak, jak tego oczekiwałam.
- Dlaczego Urząd Stanu Cywilnego ma własne godziny przyjmowania interesantów? - pyta włocławianin, telefonujący do redakcji. Jego zdaniem, osoby, które przychodzą do ratusza w godzinach jego pracy, powinny być załatwiane również w USC.
Tymczasem muszą czekać do godziny dziesiątej. - Nie widzę możliwości zmiany czasu przyjmowania interesantów - odpowiada na zarzuty Grażyna Jankowska, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego we Włocławku. - Te dwie godziny przed otwarciem drzwi dla petentów, nasi pracownicy poświęcają innym, ważnym obowiązkom. To przede wszystkim załatwianie spraw przychodzących drogą pocztową. Każdego dnia z kraju i zagranicy napływa do nas mnóstwo próśb o przesłanie odpisów aktów, czy innych informacji. Nadawcami są osoby prywatne, ale także rozmaite urzędy i instytucje. Tylko w lutym załatwiliśmy ponad tysiąc takich korespondencyjnych spraw.
Zdaniem Grażyny Jankowskiej na co dzień nie ma tłoku w rejestracji zgonów. Kolejki zdarzają się niekiedy w poniedziałki i po dłuższych, świątecznych przerwach.
Czasem można odnieść mylne wrażenie bo zwykle w sprawie zgłoszenia jednego zgonu przychodzi kilkoro krewnych zmarłej osoby. Tylko w lutym, prócz spraw korespondecyjnych, w USC załatwiono formalności związane 40 ślubami, w tym 22 cywilnymi, zarejestrowano 141 urodzeń, 146 zgonów, 30 uznań dzieci, 33 wyroki sądowe, dotyczące głównie rozwodów.
- Nie mamy czasu na pomoc w tworzeniu drzew genealogicznych - twierdzą urzędnicy, do których w tej sprawie zwraca się ostatnio wiele osób.