O taką kwotę wystąpił do sądu Wojciech Świątkowski, właściciel firmy Murabet. Chce, by miasto wypłaciło mu 4,5 mln zł odszkodowania. Na tyle wycenił straty, jakie poniósł po zmianach w planie zagospodarowania przestrzennego.
Ta historia zaczyna się w 2000 r., gdy na czele zarządu miasta stał Bohdan Bartoszewski. Ówczesna rada miasta zdecydowała o przystąpieniu do sporządzenia planu zagospodarowania przestrzennego. Sprawa dotyczy działek o numerach 99 i 100. Na tym obszarze obowiązywało budownictwo wielorodzinne. We wrześniu 2001 r. do byłych właścicieli obu nieruchomości urząd miasta wysłał informację o przeznaczeniu ich pod budownictwo jednorodzinne z dopuszczeniem usług.
Dlaczego więc miasto chciało wprowadzić zmiany? - Jak wynika z dokumentów - właśnie na wniosek byłych właścicieli tych dwóch działek - wyjaśnia obecny burmistrz Golubia-Dobrzynia Roman Tasarz. W międzyczasie jednak nieruchomości zostały sprzedane małżeństwu Świątkowskim. To było w czerwcu 2002 r.
We wrześniu następnego roku Murabet zażalił się na planowane zmiany. Kilkanaście dni później firma zawarła z magistratem porozumienie. - Zgodziliśmy się na przesunięcie linii zabudowy, a państwo Świątkowscy na wprowadzenie tam zabudowy jednorodzinnej - tłumaczy Tasarz, który już wtedy był gospodarzem miasta. Tydzień później właściciele działki wycofali zarzut na piśmie.
Plan radni uchwalili pod koniec 2003 r. Problem w tym, że w lipcu 2004 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy uchylił go po skardze mieszkańców, którzy nie zgadzali się na lokalizację stacji paliw na Piłsudskiego w Golubiu-Dobrzyniu. - Chodziło tylko i wyłącznie o tę stację, nic innego - zaznacza burmistrz. Ostatecznie plan wszedł w życie w 2006 r.
- Mógłbym zrozumieć żądanie pana Świątkowskiego, gdyby nie wycofał zarzutu, ale zrobił to - komentuje Tasarz. - Od tego czasu nie było jakichkolwiek sygnałów z jego strony w tej sprawie. Aż tu nagle domaga się gigantycznego odszkodowania, po prostu wykorzystując niedoskonałości polskiego prawa.
W ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym faktycznie jest przepis (art. 36), który pozwala dochodzić odszkodowania za spadek wartości gruntu na skutek zmiany planu zagospodarowania.
Burmistrz zapowiada apelację. Złoży ją też Świątkowski, wnioskując o większą kwotę? - Jeszcze nie wiem. Czekam na pisemne uzasadnienie wyroku - mówi. Biznesmen czuje się pokrzywdzony, ponieważ na spornych działkach nie mógł zbudować bloków. - Ale zawarł pan porozumienie z burmistrzem - mówię. - Tak. Dotyczyło ono planu, który został uchylony, nie tego, który faktycznie zaczął obowiązywać - odpowiada.
Pracami nad planem zajmowało się biuro planistyczne z Warszawy. Burmistrz podkreśla: - Nie stwierdziliśmy, aby ani biuro, ani którykolwiek z pracowników urzędu popełnili błąd merytoryczny.
Czytaj e-wydanie »