https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Golub-Dobrzyń. Biznesmen pozwał miasto. Chce 4,5 mln zł

km
Wojciech Świątkowski żąda 4,5 mln zł odszkodowania od Golubia-Dobrzynia
Wojciech Świątkowski żąda 4,5 mln zł odszkodowania od Golubia-Dobrzynia sxc.hu
Wojciech Świątkowski, właściciel firmy Murabet żąda 4,5 mln zł odszkodowania z budżetu miasta! Dostał 906 tys. zł. Co na to burmistrz Roman Tasarz? Zapowiada apelację.

O taką kwotę wystąpił do sądu Wojciech Świątkowski, właściciel firmy Murabet. Chce, by miasto wypłaciło mu 4,5 mln zł odszkodowania. Na tyle wycenił straty, jakie poniósł po zmianach w planie zagospodarowania przestrzennego.

Ta historia zaczyna się w 2000 r., gdy na czele zarządu miasta stał Bohdan Bartoszewski. Ówczesna rada miasta zdecydowała o przystąpieniu do sporządzenia planu zagospodarowania przestrzennego. Sprawa dotyczy działek o numerach 99 i 100. Na tym obszarze obowiązywało budownictwo wielorodzinne. We wrześniu 2001 r. do byłych właścicieli obu nieruchomości urząd miasta wysłał informację o przeznaczeniu ich pod budownictwo jednorodzinne z dopuszczeniem usług.

Dlaczego więc miasto chciało wprowadzić zmiany? - Jak wynika z dokumentów - właśnie na wniosek byłych właścicieli tych dwóch działek - wyjaśnia obecny burmistrz Golubia-Dobrzynia Roman Tasarz. W międzyczasie jednak nieruchomości zostały sprzedane małżeństwu Świątkowskim. To było w czerwcu 2002 r.

We wrześniu następnego roku Murabet zażalił się na planowane zmiany. Kilkanaście dni później firma zawarła z magistratem porozumienie. - Zgodziliśmy się na przesunięcie linii zabudowy, a państwo Świątkowscy na wprowadzenie tam zabudowy jednorodzinnej - tłumaczy Tasarz, który już wtedy był gospodarzem miasta. Tydzień później właściciele działki wycofali zarzut na piśmie.

Plan radni uchwalili pod koniec 2003 r. Problem w tym, że w lipcu 2004 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy uchylił go po skardze mieszkańców, którzy nie zgadzali się na lokalizację stacji paliw na Piłsudskiego w Golubiu-Dobrzyniu. - Chodziło tylko i wyłącznie o tę stację, nic innego - zaznacza burmistrz. Ostatecznie plan wszedł w życie w 2006 r.
- Mógłbym zrozumieć żądanie pana Świątkowskiego, gdyby nie wycofał zarzutu, ale zrobił to - komentuje Tasarz. - Od tego czasu nie było jakichkolwiek sygnałów z jego strony w tej sprawie. Aż tu nagle domaga się gigantycznego odszkodowania, po prostu wykorzystując niedoskonałości polskiego prawa.

W ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym faktycznie jest przepis (art. 36), który pozwala dochodzić odszkodowania za spadek wartości gruntu na skutek zmiany planu zagospodarowania.

Burmistrz zapowiada apelację. Złoży ją też Świątkowski, wnioskując o większą kwotę? - Jeszcze nie wiem. Czekam na pisemne uzasadnienie wyroku - mówi. Biznesmen czuje się pokrzywdzony, ponieważ na spornych działkach nie mógł zbudować bloków. - Ale zawarł pan porozumienie z burmistrzem - mówię. - Tak. Dotyczyło ono planu, który został uchylony, nie tego, który faktycznie zaczął obowiązywać - odpowiada.

Pracami nad planem zajmowało się biuro planistyczne z Warszawy. Burmistrz podkreśla: - Nie stwierdziliśmy, aby ani biuro, ani którykolwiek z pracowników urzędu popełnili błąd merytoryczny.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
murarz
no chyba juz rozumiem, sprawa zaczęła się od naczelnika Szymczaka, gdy Świątkowski chodził jeszcze do szkoły i dzisiaj się przedawniła urzędnicza odpowiedzialność
trefny plan był przyjęty w 2006 roku a porozumienie Świątkowski - Tasarz zostało zawarte w 2003 roku, tak napisała Pomorska
skończyłem tylko zawodówkę i myslę, że skoro porozumienie dotyczyło planu z 2003 roku, który przestał obowiązywać to i porozumienie do tego planu stracilo wartość
i tu zgadzam się z Świątkowskim, że porozumienia z 2003 roku nie mozna przepychać na 2006 rok jak tego chce Tasarz i chyba sąd też tak uznał
więc albo zostalo zawarte nowe porozumienie jeszcze nie ujawnione albo Tasarz przechlapał plan
a co do pazerności Świątkowskiego, to uważam że nalezy sie uczyć sprytu i przedsiębiorczości
Tasarz powinien poprosić Świątkowskiego chociaz o jedna lekcję jak zarabiac miliony za friko tzn na tępocie urzędniczej i głupocie wyborców
G
Gość
Czytam i nie chce mi się wierzyć,

Ten komentarz jest typowym przejawem kretynizmu i totalnego, zapewne w pełni świadomego przekręcenia idei i treści artykułu w Gazecie. Ktoś w dość podły sposób insynuuje jakieś niecne "porozumienia" burmistrza z p. Świątkowskim - oczywiście w podtekście porozumienia w jednym celu. Chociaż z artykułu jasno wynika o co chodzi w konflikcie, że będzie apelacja, że sprawa sięga czasów ponad 10 lat wstecz i jeszcze pana Bartoszewskiego, ale autor postu odczytuje to na swój chory sposób.
Autora tego postu trzeba wysłać do podstawówki, żeby nauczył się czytać ze zrozumieniem, bo oprócz niewątpliwie złej woli i braku rozumu chyba jeszcze ma problem z ze zrozumieniem tego co czyta.
G
Gość
No jeśli teraz trzeba płacić takie pieniądze to chyba nie dziwne, e sprawa jest poważna!

Jak zwykle kłamiesz, albo nie całkiem doszedłes do siebie, bo czytam, iz nie trzeba płacić, czytam, że sąd na tym etapie uznał niespełnanał 1/4 oczekiewań pazernego biznesmena. W sprawie Włodarczk też mówiłeś o płaceniu, a okazało się, że to ona ma zapłacić Urzędowi.
G
Gość
No jeśli teraz trzeba płacić takie pieniądze to chyba nie dziwne, e sprawa jest poważna!
G
Gość
Czytam i nie chce mi się wierzyć, Pan Świątkowski z burmistrzem zawiera jakieś porozumienia, o których nawet rada miasta nic nie wie, a które skutkują milionowymi odszkodowaniami z naszych podatków. Może Gazeta Pomorska ujawni wszystkie porozumienia zawarte pomiędzy tymi panami i może prm. okuratura zainteresuje się tymi układami.

Ty dopiero na chwilę wytrzeżwiałes czy tam w Swieciu nie miałes takich możliwości, ale zajrzyj na stronę Urzędu Miasta. Wszystko czarno na białym. Dla mnie jest szokiem, że nagle sprawa z 2003 roku, stała się "ważna".
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska