Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Golub-Dobrzyń. Przepraszamy! To dla nas też był koszmar - mówi żona strażnika, który zastrzelił norweskiego osiołka

Alicja Wesołowska
- To było straszne - mówi Małgorzata Kwiatkowska. - Mój mąż jest załamany. Ja boję się, że ludzie nas zlinczują. Ale czujemy się odpowiedzialni za śmierć zwierzęcia.

www.pomorska.pl/golubdobrzyn

Więcej informacji z Golubia-Dobrzynia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/golubdobrzyn

- Przepraszamy - pani Małgorzacie trudno powstrzymać emocje. - To była fatalna pomyłka, która teraz rujnuje nam życie.

Mąż pani Małgorzaty w grudniu zastrzelił osła, należącego do norweskiej pary podróżników. Ale przeprasza dopiero teraz. I wyjaśnia, dlaczego to zrobił.

- To był środek nocy, księżyc świecił słabo - opowiada kobieta. - Mąż wracał z polowania, kiedy zobaczył wałęsającego się bezpańskiego psa. Już wcześniej proszono go o zlikwidowanie tego zwierzaka - jest przecież strażnikiem łowieckim. Poszedł za psem. Dojrzał zwierzę, strzelił. Usłyszał głosy, zobaczył światła i spanikował. Myślał, że pojawił się właściciel psa. O tym, co zrobił, dowiedział się z prasy.

Potem pojawił się strach. W mieście zawrzało, sprawa stała się głośna, policja zaczęła dochodzenie. - Ludzie stawiali znicze w miejscu, gdzie zginęło zwierzę - mówi pani Małgorzata. - Baliśmy się linczu. Że ktoś zrobi nam krzywdę, że podpalą dom. Zupełnie, jakby Wojciech zabił nie osiołka, a człowieka.

Policja przeprowadziła ekspertyzę broni i zatrzymała golubskiego strażnika. Mężczyzna czeka na wyrok - grozi mu grzywna lub kara do roku więzienia. Potem stanie przed sądem łowieckim. Myśliwskie reguły zabraniają strzelania do nierozpoznanej zwierzyny.

- Mąż ewidentnie złamał ten przepis - przyznaje Małgorzata Kwiatkowska. - Ale z przepisów wynika też, że norweska para nie powinna koczować w lesie.

Teraz małżeństwo z Golubia-Dobrzynia chce przeprosić także Norwegów. - Szukam tłumacza - mówi pani Małgorzata. - Rozmawiałam już z nauczycielką niemieckiego, zgodziła się mi pomóc. Rozważam też napisanie listu. Nie dlatego, że tak prościej - chcę mieć te przeprosiny czarno na białym. Żeby nikt nie zarzucił nam kłamstwa, nie przekręcił słów. Sprawa jest przecież w prokuraturze.

Kwiatkowscy oddali też pieniądze, za które burmistrz miasta i wicestarosta powiatu kupili Norwegom drugie zwierzę. Roman Tasarz i Jan Kuźmiński nie przyjęli ich - postanowili, że 2,5 tys. zł zostanie podzielone między dwie miejskie szkoły i bibliotekę.

- Rozumiem ból podróżników - mówi pani Małgorzata. - Ja też kocham zwierzęta. Kiedy ktoś przejechał mi kota, dwa dni płakałam w poduszkę. Ale ponieśliśmy już wszystkie możliwe koszty. I nie pieniądze są tu najważniejsze. Mój mąż do tej pory jest totalnie załamany. Straci uprawnienia łowieckie - a to była jego życiowa pasja. Kilka lat starał się o ich zdobycie. To będzie dla niego najtrudniejsze. Szkoda, że tak się to wszystko potoczyło. Przepraszamy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska