"Dżerzi" to zupełnie inna literatura. To jakby luźne dywagacje na temat Jerzego Kosińskiego, autora "Malowanego ptaka", polskiego Żyda, który wzbudził wielkie kontrowersje w Stanach Zjednoczonych ową powieścią. W Polsce też...
Kosiński nigdy nie zaprzeczył, że "Malowany.." to fikcja, a przyznawał, że to historia oparta na jego osobistych doświadczeniach wojennych. On miał być tym żydowskim chłopcem z powieści, prześladowanym przez "psychopatycznych i prymitywnych polskich chłopów", gdzie "jedynym pozytywnym bohaterem jest eseseman".
Potem okazało się, że Kosiński owszem, przeżył wojnę u polskich chłopów i to razem z rodzicami, ale nigdy nie doznał owych okrutnych prześladowań opisanych w książce.
Drugą sprawą, szalenie podejrzaną, był fakt, że "Malowany..." ukazał się w znakomitym, literackim języku angielskim. A przecież Kosiński wówczas prawie nie znał angielskiego...
To kto w końcu napisał tę książkę? Bo dziś dzień nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie.
Jak widać, Kosiński sam w sobie jest postacią godną pióra Głowackiego, który zresztą opisuje w "Dżerzim" swoje przymiarki do pisania scenariusza o życiu i sławie Józefa Lewinkopfa czyli J. K..
Szuka jego śladów w Nowym Yorku, wspomina z nim nieliczne spotkania, ale przy okazji autor z ogromną autoironią opisuje własną, niełatwą rolę polskiego pisarza w Stanach. Bo Dżanus czyli Janusz G. w Nowym Yorku wręcz walczy o przetrwanie, choć jest uznanym dramatopisarzem i odniósł już sukces w Ameryce. Nie może jednak spocząć na laurach, musi być wiecznie być na fali. I trafia mu się owo zamówienie na scenariusz o Dżerzim. Idzie zatem jego śladami, poznaje prawdziwie paskudne historie o swoim bohaterze.
Książka jest świetnie napisana, a niektóre rozdziały wręcz powalają na kolana. To jedna z lepszych powieści ostatnich czasów, którą jednak trzeba czytać powolutku. Przyznam się, że pierwszy raz z czerwonymi uszami przeleciałam ją biegiem, a potem przeczytałam jeszcze raz, już z wolna, smakując z uciechą każdą puentę...
Czytaj e-wydanie »