Trzeba było założyć ciepłą kurtkę, bo wiatr hulał i skutecznie ziąb potęgował. Albo wychylić coś rozgrzewającego, albo zbliżyć się do ogniska. I słuchać poezji płynącej z ustawionej na dziedzińcu zamku sceny. Tekstów poważnych i rubasznych, zwykłych rymowanek i tych napisanych z kunsztem, natchnionych. Czasami prostych melodii - kilka akordów na gitarze, jak i skomplikowanych.
- Można duchowo się tutaj odrodzić! - mówiła Danuta Zasadowska z Białego Boru pod Grudziądzem, która na "Nocnym śpiewaniu" świętowała swoje urodziny.
Śpiewali z pamięciu
Do Radzynia (brawa dla organizatorów!) udało się przyciągnąć kilkunastu wykonawców z całej Polski. - Świetne miejsce, świetna publiczność. Grało się doskonale! - mówiła "Pomorskiej" Ewa Cichocka z olsztyńskiej grupy Czerwony Tulipan.
Zespół bisował kilka razy, Ewa Cichocka zaś przeszła samą siebie wykonując a'capella piosenkę Jacka Kaczmarskiego pt. Postmodernizm: "Wszystko wolno! Hulaj dusza! Do niczego się nie zmuszaj! Niczym się nie przejmuj za nic! Nie wyznaczaj sobie granic!"
Więcej wiadomości z Grudziądza na www.pomorska.pl/grudziadz.
Również pozostali wykonawcy zadziałali jak magnes i na radzyński zamek przyciągnęli ze sobą grono przyjaciół i wiernych fanów. To głównie oni sprawili, że impreza miała niesamowity klimat: wolność, bycie sobą i niezwykła lekkość bytu. Swobodnie, bez skrępowania śpiewali teksty, które znali na pamięć.
- Cieszę się, że tutaj jestem - mówiła Janina Woszczyńska, która z Gdańska do Radzynia przyjechała wraz z grupą Labolare.
Nic dwa razy się nie zdarza... Czyżby?
Impreza w bezpośredni sposób nawiązywała do festiwalu "Nocne śpiewanie", który w latach 70. i 80. do Radzynia przyciągał rzesze młodych twórców i miłośników poezji śpiewanej.
- Ach, to były czasy... Do Radzynia przyjeżdżało wówczas mnóstwo turystów i studentów. Rozbijali namioty, grali i śpiewali, bawili się doskonale, a my razem z nimi - wspominała Aleksandra Kurek, mieszkanka Radzynia.
Przed laty występował tutaj bard z Warszawy Piotr Bakal, przyjechał i teraz.
- Super, że podjęto próbę reaktywacji tej imprezy. Mam nadzieję, że będzie ona odbywała także w przyszłości, bo gra jest warta świeczki - powiedział Piotr Bakal.
Ten festiwal musi być kontynuowany!
Koncerty zakończyły się ok. godz. 4 nad ranem. Po północy, ze względu na brzydką pogodę, impreza z dziedzińca zamku została przeniesiona do piwnic, co tylko m.in. ze względu na akustykę pomieszczenia, dodało jej kolorytu.
- Gdyby nie pogoda, wszystko byłoby super. Dziękuję wszystkim, którzy pomagali w dopinaniu imprezy na ostatni guzik - podkreśliła Patrycja Piłat, organizatorka "Nocnego śpiewania".
Warto trzymać kciuki za to, aby festiwal odbywał się regularnie. - Mam nadzieję, że tak się stanie - dodała Patrycja Piłat. Na to też liczą mieszkańcy Radzynia. - Trzeba poszukać młodych twórców - uzupełniła Aleksandra Kurek.
Patronem medialnym imprezy była "Gazeta Pomorska".
Czytaj e-wydanie »