MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gorączka

Michał Żurowski

     "Ale jaja, gdzie Kasaya!?" - taki napis na ścianie wioski olimpijskiej w Sapporo, w 1972 roku, komentował zwycięstwo Fortuny i porażkę faworyzowanych Japończyków. Cóż... Do dowcipów mają Polacy i refleks, i głowę. Gorzej z sukcesami; zwłaszcza na zimowych igrzyskach. Przez te 30 lat od Sapporo stęskniliśmy się już nawet nie do medali, ale do choćby jakiejś poważnej szansy na sukces, do nadziei. Aż tu nagle...
     Krzyk: Małysza i igrzysk! Nie chleba, a Małysza właśnie. Chleba na razie starcza. Nam trzeba pozytywnego bohatera. I igrzysk. Ale takich prawdziwych! Nie tych, które - np. w Sejmie - organizują politycy. Na cholerę nam igrzyska, które świetnie bawią tylko naszych władców, a Polska - "drużynowo" - wciąż na nich przegrywa. No, ale dziś zaczynają się te prawdziwe w Salt Lake City. Olimpijskie, a więc jedyne w swoim rodzaju. Sukcesywnie obracane w komercję i nie wolne od zarazy dopingu, a przecież jeszcze nie całkiem wyzute z ducha czystej walki, z świętości olimpijskiego ognia. I my - choć nasi w większości pojechali nie po medale, a dla coubertinowskiej idei samego uczestnictwa - chcemy tych igrzysk. Ale sukcesu też. Sukcesu Małysza! Musowo. Histeria wokół tego chłopaka dawno już wyszła w Polsce poza zwykły wymiar sportu, a apogeum osiągnie w trakcie igrzysk. Spieszę więc z zimnym okładem. I to tu właśnie, z dala od sportowych stron "Gazety". Bo akurat najmniej temu szaleństwu winny jest sam sport.
     Casus Małysza pokazał, jak bardzo potrzebowaliśmy jakiegoś sukcesu. Polacy - ze sprawozdawcami sportowymi na czele - reagowali na wyniki Adasia jak dzieci. I to takie jakieś zakompleksiałe, niedopieszczone dzieci. Tak ucieszone niespodziewanym prezentem, że nie przyjmujące do wiadomości, iż choć na chwilę miałyby się z nim rozstać.
     Małysz spadł nam z nieba. Beznadziejnie wypatrując pozytywnych bohaterów wśród osób publicznych, ucieszyliśmy się niezmiernie na widok kogoś wreszcie wielkiego, a skromnego. Takiego chłopaka z sąsiedztwa - zwyczajnego, a najlepszego na świecie. W odróżnieniu od tylu innych naszych znajomych z telewizora ten bohater nie szukał popularności niszcząc przeciwników demagogią, nie kupował zwolenników pustymi obietnicami. Nie oszukiwał, bo - sportowcem będąc - nie mógł dać gwarancji na sukces. Tylko nadzieję. Mało?
     Okazało się, że mało. Nawet jeśli tylekroć te nadzieje nam się spełniały. Bo kiedy nagle ktoś ośmielił się raz, drugi, trzeci wygrać z Małyszem, znów zachowaliśmy się jak dzieci - infantylnie zdziwione, pokrzywdzone, obrażalskie. Jak on - Niemiec jeden! - mógł to naszemu Adasiowi zrobić! I jaki niesympatyczny, prawda? Co on się tak głupio cieszy? Może coś wziął? A może sędziowie biorą? My - biedni - tyle na ten sukces czekaliśmy, a jak nam się coś wreszcie udało, to nagle Hannawald zaczął skakać nieprzyzwoicie daleko. Jak na złość. Ale oto zbliża się olimpijska gorączka. Teraz Adam, teraz! Adaaam muuusisz!
     Nie umiemy się cieszyć tym, co mamy. Zapomnieliśmy, że od 1924 roku nasi reprezentanci przywieźli do kraju - w którym niby i góry są, i zimy prawdziwe bywają - tylko cztery medale z ledwie trzech zimowych igrzysk. W tym ten jedyny z nich - złoty - zdobyty fuksem wszechczasów. Ludzie, pomyślcie! Od czasu Józefa Łuszczka (piąte - wtedy wydawało się marne - miejsce w Lake Placid 80) już nie realne szanse, ale przedolimpijskie złudzenia mogliśmy liczyć na palcach jednej ręki: Rysiówna, Tlałkówny, Filipowski, Radke i.... tyle. Przez 22 lata. A teraz?... Jeden Małysz pozwoli nam spędzić przed telewizorem aż dwa wieczory z nadziejami na sukces. Jeśli komuś tego mało, niech koniecznie zmierzy sobie temperaturę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska