Wizyta u znajomych dla mieszkańca gminy Bartniczka o mały włos skończyłaby się tragicznie. Na szczęście stróże prawa w porę odnaleźli pijanego i zmarzniętego mężczyznę.
Dyżurny policji podnosząc słuchawkę telefonu nie wierzył własnym uszom, słysząc bełkotliwie wypowiedziane słowa: - Potrzebuje pomocy. Stoję przy słupie, a wokół jest śnieg.
Na pytanie gdzie jest ten słup mężczyzna odpowiedział tylko, że jest okrągły i na tym rozmowa ze zgłaszającym się zakończyła. Policjanci nie zlekceważyli wezwania. Machina policyjna ruszyła i rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania.
Po nitce do kłębka stróżom prawa udało się ustalić, że chodzi o mieszkańca gminy Bartniczka 49-letniego Stefana M. który udał się z wizytą do znajomych w sąsiedniej wsi. Panowie trochę wypili. W czasie powrotu do domu - zaczęły się kłopoty. Promile huczały w organizmie i orientacja była coraz słabsza. Mężczyzna stanął przy słupie energetycznym i wyciągnął komórkę.
Około 20 wieczorem - po trzech godzinach poszukiwań - patrol policji odnalazł wzywającego pomocy zmarzniętego mężczyznę w szczerym polu, kilka kilometrów od domu.
- W przypadku tego mężczyzny, to był skrajny brak odpowiedzialności. Mógł przecież zamarznąć - informuje Agnieszka Szczucka z brodnickiej policji. - Na szczęście funkcjonariusze zdążyli na czas, i nic mu się nie stało. W naszym powiecie już odnotowaliśmy dwie ofiary śmiertelne tegorocznej zimy.
Mężczyzna po zbadaniu przez lekarza trafił do policyjnej izby zatrzymań do wytrzeźwienia.
Udostępnij