https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Remigiusz Baczyński zaginął w Toruniu 8 lat temu. "Dlaczego nikt nie zamówił mu taxi?"

Małgorzata Oberlan
Remigiusz Baczyński zaginął w Toruniu osiem lat temu, w nocy z 30 na 31 grudnia. Intensywnie szukała go rodzina, znajomi, policja, detektyw Krzysztof Rutkowski, jasnowidz z Człuchowa... Do dziś nie wiadomo, co się z nim stało. Ciała też nie odnaleziono.
Remigiusz Baczyński zaginął w Toruniu osiem lat temu, w nocy z 30 na 31 grudnia. Intensywnie szukała go rodzina, znajomi, policja, detektyw Krzysztof Rutkowski, jasnowidz z Człuchowa... Do dziś nie wiadomo, co się z nim stało. Ciała też nie odnaleziono. Jacek Smarz/Tomasz młynek/policja/fb (wszystkie fot.)
To już blisko osiem lat lat, jak zaginął Remigiusz Baczyński. Jego sprawa wciąż jest jednak żywa nie tylko w Toruniu. Remek w nocy z 30 na 31 grudnia 2016 roku bawił się w klubie „Lizard King” przy ulicy Kopernika. Wyszedł stąd pijany, nikt ze znajomych nie zamówił mu taksówki...

Grudzień to czas nie tylko świątecznych spotkań w gronie rodzinnym, ale i imprez firmowych. Te potrafią mieć swój ciąg dalszy już nieoficjalny - na mieście, z alkoholem, w klubowej scenerii. Tak też było w przypadku Remigiusza Baczyńskiego z Torunia.

Ślad po 29-letnim w chwili zaginięcia Remku urywa się na starówce. Po tym, jak pijany wychodzi w nocy z klubu "Lizard King" i zmierza na stary most drogowy przez Wisłę. To nagrały kamery. Od 8 lat nie wiadomo, co stało się z zaginionym: jego ciała też nie znaleziono. Sprawa ta wciąż porusza. Ostatnio wrócił do niej na swoim kryminalnym kanale "Kezuwlog" youtuber Olaf Osienienko.

Być może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby ktoś znajomych w "Lizard Kingu" zamówił pijanemu koledze taksówkę, by bezpiecznie wrócił do domu. Tak się jednak nie stało...

W klubie "Lizard King" był pijany, wysypały mu się pieniądze

Remigiusz Baczyński w chwili zaginięcia miał 29 lat. Pracował zawodowo, ale jego dodatkowym źródłem zarobku i prawdziwą pasją była aktywność w sieci. Był youtuberem i streamerem znanym jako RemiiPlay.

30 grudnia 2016 roku Remek najpierw bawił się na imprezie firmowej w pubie "Czarny Tulipan" na Bydgoskim Przedmieściu. Stąd z częścią znajomych udał się na starówkę, gdzie zabawa kontynuowana już w warunkach klubowych - w lokalu "Lizard King" przy ul. Kopernika.

Remigiusz wypił sporo alkoholu, w środku nocy był pijany. W klubie nie tylko doszło do awantury między nim a innym mężczyzna (tańczył z jego dziewczyną), ale też scysji z ochroniarzami. Upojony 29-latek nie był już w klubie osobą mile widzianą. Zanim go jednak opuścił, miał kłopoty ze znalezieniem numerka do szatni, wysypały mu się pieniądze (a miał ich przy sobie sporo). Ktoś mógł to zauważyć.

Pewnym jest, że Remek "Lizard King" opuścił około dwudziestu minut przed godz. 1.00 w nocy. Telefonu od czekającego na niego w domu narzeczonej nie odbierał; potem był już "poza zasięgiem". Nagranie sprzed jednego z hoteli wskazuje, że - będąc pod wpływem alkoholu - szedł z ulicy Kopernika w stronę placu Rapackiego. Z późniejszych ustaleń policji wynika, że przez most udał się na Majdany, w okolice punktu widokowego, skąd widać panoramę Torunia.

Na Majdanach miał przebywać na tarasie widokowym. W pobliżu tego miejsca przypadkowy spacerowicz znalazł 3 stycznia 2017 roku jego klucze. Ale - to dość istotne - bez smyczy, na której je nosił. Takie szczegóły jak ten do dziś wielu osobom nie dają spokoju.

Policja, Rutkowski, jasnowidz... Od ośmiu lat sprawa pozostaje tragiczną zagadką

Czy Remek padł ofiarą przestępstwa? Nieszczęśliwego wypadku? Został uprowadzony? Czy sam postanowił zniknąć? A może tajemnicę znają tylko nurty Wisły? Te pytania od ośmiu lat pozostają bez odpowiedzi. Policjanci od początku sprawy skupiali działania na poszukiwaniach ciała w rzece. Przy okazji znaleźli przy brzegu zwłoki innej osoby.

Remigiusz Baczyński ma 185 cm wzrostu i waży około 100 kg. Nosił fryzurę typu irokez. W noc zaginięcia miał na sobie czarną kurtkę, ciemne spodnie i granatowe, sportowe buty.

Poszukiwaniami Remka cały Toruń żył przez kilka miesięcy 2017 roku. Zaangażowali się nie tylko policjanci, ale i wynajęty Krzysztof Rutkowski oraz dziesiątki postronnych osób. Bezskutecznie. Prokuratura toruńska zmuszona była umorzyć śledztwo w sprawie Remigiusza Baczyńskiego, bo nie udało jej się zgromadzić dowodów wskazujących na to, że padł ofiarą przestępstwa.

Rodzina korzystała też z pomocy Krzysztofa Jackowskiego, jasnowidza z Człuchowa. Ten wskazał miejsce, w którym jego zdaniem znajduje się ciało zaginionego. Nigdy go jednak nie znaleziono.

Czy dla policji i prokuratura zaginiecie osiem lat temu Remigiusza to sprawa zamknięta? Nie, tak nie jest nigdy. Jak podkreślają zawsze przy takich okazjach policjanci i śledczy, sprawę zawsze można podjąć, jeśli pojawią się tak zwane "nowe, istotne okoliczności".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska