Do czego to doszło, że gospodarze po jajka jeżdżą do marketów! - oburza się pani Marta, rolniczka z pow. świeckiego. - Ich żony twierdzą, że nie opłaca się trzymać kur na jajka. Pewnie, że kokosów z tego nie ma, ale to bardziej wykręt.
Zabrakło także chęci
Ona wciąż ma niewielkie stadko. - Codziennie moje kury znoszą około dwudziestu jaj - dodaje. - Żeby żółtka były smaczniejsze, codziennie do paszy dodaję zaparzonych pokrzyw. Poza tym to daje ptakom lepsze zdrowie.
Na brak klientów pani Marta nie narzeka. - Mam dużo zamówień od ludzi, którzy nie chcą już kupować jaj od kur żyjących w klatkach - dodaje. - Niektórzy przyjeżdżają aż z Chełmna a nawet z Bydgoszczy!
Jej zdaniem niektórzy przed laty zlikwidowali kurze stada z powodu ptasiej grypy. I to wcale nie dlatego, że bali się wirusa. - Przestraszyli się, że będą musieli budować osłony przed ptakami, które mogą przenieść chorobę - tłumaczy. - Pieniędzy im było szkoda.
- To przede wszystkim kwestia chęci - uważa Krzysztof Wilgosiewicz z miejscowości Wielowiczek (pow. sępoleński), gospodarz który sprzedaje nie tylko jaja konsumpcyjne, ale i kury nioski. - Ludzie zrobili się wygodni i po jajka wolą chodzić do marketów.
Z danych Urzędu Statystycznego w Bydgoszczy wynika, że produkcja drobiu w województwie kujawsko-pomorskim systematycznie się zmniejsza.
- To dziwne, bo co prawda niektórzy rolnicy rezygnują z produkcji drobiu, ale inni jeszcze ją rozwijają - mówi Paweł Tylka z Marcinkowa, wiceprezes Kujawsko-Pomorskiego Zrzeszenia Hodowców Drobiu i Producentów Jaj.
Urząd Statystyczny podaje, że w województwie kujawsko-pomorskim w 2010 r. odnotowano 47,9 tys. gospodarstw utrzymujących zwierzęta gospodarskie, co stanowiło 54,1 proc. ogółu gospodarstw rolnych i 61,6 proc. gospodarstw prowadzących działalność rolniczą. W porównaniu z informacjami uzyskanymi ze spisu rolnego przeprowadzonego w 2002 r. zmniejszyła się populacja drobiu ogółem - o 25,8 proc.!
Dużo w małej zagrodzie
W 2010 roku 71,6 proc. gospodarstw prowadzących produkcję zwierzęcą miało drób (kurzy). Najczęściej chowem tych ptaków zajmowały się podmioty niewielkie - do 1 ha (77,4 proc.), 1-2 ha (80,6 proc.) i 2-3 ha użytków rolnych (UR).
Z kolei najrzadziej - gospodarstwa największe, tj. o powierzchni 100 ha UR i więcej (33,3 proc.). Chowem i hodowlą niosek kurzych zajmowało się 31,9 tys. (w 2002 r. - 44,3 tys.).
Zdaniem Krzysztofa Wilgosiewicza do likwidacji stad drobiu mogły przyczynić się bardzo wysokie ceny pasz, w tym soi.
Ale w tym roku jest szansa, że pasze potanieją. Bo zboże - choć na razie trwają przede wszystkim małe żniwa - już jest znacznie tańsze niż przed rokiem.