MUKS Bydgoszcz - Zawisza Bydgoszcz 0:7 (0:3)
Bramki: Igor Zyntek (28), Jakub Jabłoński (32 samobójcza), Patryk Urbański (45 karny, 74 wolny, 80 głową), Jakub Bojas (70), Patryk Skórecki (86).
MUKS: Stykuć (80. Klimek) - Rogóż (80. Łukomski), Engel, Wilczyński, Olszewski, Jabłoński, Filipczak, Cieślewicz (50. Stempski), Kołodziejski (60. Piątek), Kubicki (50. Staniewski), Kociniewski.
Zawisza: Oczkowski - Urbański, Sławek, Golak, Zyntek (80. Śmiglewski), Młynarczyk, Szramowski, Rak (68. Chachuła), Sanocki (46. Bojas), Wanat (46. Skórecki), Zalewski (68. Borowski).
Zdecydowanym faworytem tego spotkania byli zawiszanie. MUKS to młody ambitny zespół składający się z 18-latków i młodszych. Spotkanie odbyło się tak wcześnie na prośbę gospodarzy, którzy w terminie przewidzianym na rozegranie meczu będą na zgrupowaniu w Kołobrzegu. Poprosili Zawiszę o wcześniejsze rozegranie spotkania, co spotkało się z aprobatą.
Zawodnicy MUKS zaczęli bez respektu dla trzecioligowców i już w pierwszych minutach przeprowadzili ataki, które zakończyli niecelnymi strzałami. Potem z każdą kolejną akcją obraz gry się zmieniał. Zawiszanie przenieśli ciężar rozgrywania akcji na połowę rywali, ale niewiele z tego wynikało, bo długo nie udawało się stworzyć sytuacji. A gospodarze dobrze się bronili i po każdym przechwycie starali się kontratakować.
Kluczowy moment miał miejsce pod koniec drugiego kwadransa. Wtedy w zamieszaniu podbramkowym najsprytniej zachował się Igor Zyntek, który wepchnął piłkę do bramki. Niedługo potem Jakub Jabłoński interweniował tak niefortunnie, że głową skierował piłkę do własnej bramki. W końcówce pierwszej połowy Patryk Urbański wykorzystał rzut karny. Potem kapitan Zawiszy skompletował jeszcze hat tricka. A w drugiej połowie gole dodali jeszcze Jakub Bojas i Patryk Skórecki.
- Zabrakło nam cwaniactwa i doświadczenia - komentował Rafał Krygier, trener MUKS. - Mieliśmy swój plan na ten mecz, który funkcjonował do straty pierwszego gola. Po stracie pierwszej bramki nasza gra siadła. Brakowało dokładności w wyprowadzaniu piłki. Jeszcze przy stanie 0:0 mieliśmy swoje sytuacje i trzeba było się lepiej zachować w polu karnym. Nauka z tego meczu zaprocentuje - uważa szkoleniowiec.
Z kolei Adrian Stawski, trener Zawiszy, był zadowolony ze zwycięstwa i oczywiście liczby strzelonych goli, bo jak sam przyznał, nie nastawiali się na tak okazałą zdobycz bramkową. Najważniejszy jego zdaniem był awans do kolejnej rundy.
Zobaczcie także
Niebiesko-czarnych w sobotę czeka ostatni sparing. Zagrają na wyjeździe z rezerwami ŁKS.
