Ostatnia zmiana przepisów dotycząca importerów samochodów weszła w życie rok temu. Zgodnie z nią, nie można było sprowadzać samochodów nie dopuszczonych do ruchu. Auto musiało być sprawne, mieć zderzaki, reflektory, blachę w jako takim stanie... Można je było wwieźć na lawecie.
O tegorocznej podwyżce akcyzy na używane samochody poinformowano 5 marca, podczas posiedzenia rządu. Ministrowie finansów i infrastruktury zdecydowali, że będzie to sposób na ochronę rodzimego przemysłu motoryzacyjnego. Zmniejszono akcyzę dla pojazdów nowych i mających nie więcej jak dwa lata. Za starsze trzeba płacić więcej. Np. w przypadku samochodów 6-letnich wysokość akcyzy przekroczy 50-60 procent ich wartości.
Że coś się święci, indywidualni importerzy i celnicy przeczuwali od dawna. Ruch na granicy wzrastał. - W ubiegłym roku odprawiliśmy 35 tysięcy samochodów osobowych - mówił w sobotę Bolesław Partyka, naczelnik oddziału celnego w Kołbaskowie. - Tymczasem od początku tego roku takich samochodów było już 20 tysięcy. To nie było normalne.
Po niemieckiej stronie
Przekraczamy granicę w Kołbaskowie. Na autostradzie przed terminalem sznur aut. Widoczność jest dobra, będzie kilka kilometrów. Osobowe kończą się na czwartym kilometrze. Potem TIR-y. Najwięcej jest golfów "dwójek", trochę opli i fordów. Większość przyjechała o własnych siłach. Gdzieniegdzie lawety z kilkoma autami. I litewskie lory zabierające po prawie dziesięć samochodów.
"Szrociarze" albo "szroty". Tak mówią na nich celnicy. "Szrociarze" są do siebie podobni. Nie myją się przez kilka dni czekania w kolejce. Śpią i jedzą w samochodach. Sikają na bariery autostrady. Na pobocza wyrzucają puste puszki po tanim, niemieckim piwie i resztę śmieci.
- Tu jest jak na froncie - słyszymy od pierwszych z brzegu. - W końcu Niemcy mogliby postawić kilka przenośnych ubikacji. Przed nimi w kolejce jeszcze kilkadziesiąt samochodów. Czekali na to od czwartku. - Teraz trochę się ruszyło, bo rano zrobiliśmy Niemcom awanturę. To od nich zależy, jak szybko wjeżdżamy na terminal - _mówi ten od rozbitego polo na lawecie.
Oprócz narzekań na ciągłe zmiany przepisów. "Szrociarze" zajmują się też handlem. Do grupy podchodzi zawiany młodzian. Chce kupić... radio. Dostaje ofertę - dwa za 40 euro. Oba są skradzione z aut stojących w kolejce.
To wciąż... NRD
Wczesnym popołudniem w Kołbaskowie zaczyna się walka z czasem. Wzmocniono obsadę celną. Celników jest już 23. Przy odprawie wygląda jak w mrowisku. - _Panie, "szrociarze", są wszędzie, wszędzie... - mówi kierownik zmiany. Do tego TIR-owcy - uważają że przez osobówki ich odprawy się ślimaczą. Prawie dziesięć kilometrów ma kolejka, która czeka na wjazd do Polski. Po polskiej stronie zniecierpliwiony kierowca TIR-a zablokował autostradę. Przylatuje policja. - Tu są TIR-y, tam osobowe, a my jesteśmy między młotem a kowadłem - mówi Bolesław Partyka, naczelnik oddziału w Kołbaskowie.
Rok temu przed zmiana przepisów ostatni laweciarz wjechał na terminal w Kołbaskowie o 23.45. - Dziś też go spotkałem, już na terminalu - mówi Partyka i zapala dunhilla. - Zapytałem: i znów liczycie na cud? O godz. 17_naczelnik już wie, że cudu nie będzie. Ci, którzy rozpoczną procedurę celną do północy i zmieszczą się na terminalu, zostaną odprawieni po staremu. Reszta może wrócić albo zapłacić nową akcyzę.
Ci, co stoją daleko przed terminalem, już są w urzędzie. Byle zdążyć. Tłok coraz większy.
Wsiadamy z Partyką do jego prywatnego mondeo i jedziemy oglądać kolejkę. - _Nic im nie będę mówił. Wystarczy żebym się tam pojawił, wyciągną półmetrowe klucze i wie, pan... - mówi. Przy wyjeździe Partyka wychyla się prze okno auta i stanowczo pyta siedzącego w dyżurce żołnierza Bundesgrenzschutzu: - Zissi, was ist das? Terminal pusty, dlaczego nie mogą wjeżdżać? Niemiec uśmiecha się szeroko. - Mamy z nimi czasami kłopoty, zwłaszcza z tymi niskimi stopniem. To wciąż NRD... - mówi naczelnik.
Piętnaście minut później już wiemy, że jest lepiej. Osobówek tylko półtora kilometra...
Terminal jak warsztat
Terminal to miejsce, gdzie czeka się na wjazd na odprawę. Tutaj, jeśli ma się sprawne auto, można się przespać. Inaczej samochód trzeba doprowadzić do porządku. Stukanie słychać z kilku stron. Gość w niebieskiej czapce z logiem PZU przykręca reflektor do golfa 1,6 rocznik 1989. - Ten reflektor już raz był oclony - śmieje się. - To od takiego samego rocznika, który przed chwilą wjechał do Polski. Pożyczyłem, bo to taki grat... Po co ja tu w ogóle przyjechałem... Chciałem sprowadzić normalny samochód, jakieś BMW, ale nie znalazłem. Prowadzę ten złom dla kolegów. Nadwozie w kilku odcieniach. Otworzyłem maskę to atrapa odpadła, silnik nie trzyma obrotów, gaśnie, a w dodatku skrzynia biegów automatyczna. Wlokę go prawie od holenderskiej granicy. W Polsce ma iść za 5 tysięcy...
Pożyczanie części i elementów auta jest normalne. W nocy widziałem, jak ukradkiem, za plecami celników przenoszono na terminal drzwi od opla kadetta - już raz oclone. - A co się dzieje przy granicy, w tych wszystkich warsztatach... - opowiada ten w czapce PZU. - Auto musi sprawiać wrażenie zdolnego do jazdy. Klepią blachy kamieniami. Sam widziałem. Krzywa, no to - bach, bach, na to trzy centymetry szpachli, potem spraj, byle jaki, byle był kolor i już...
W pobliskich miasteczkach po tej stronie granicy oprócz reklam i szyldów w języku niemieckim są też polskie. Tylko takie: "szrot", "parking płatny", "autokomis" lub "montaż aut".
Przed północą
Ostateczna odprawa. Tłok. Każdy centymetr powierzchni między osobowymi się liczy. Byle się wepchnąć. Kawałek dalej - Polska. Pełno "szrociarzy". Zawodowcy - czyli "wozacy" - wiedzą, gdzie iść z papierami, jakie mają być, gdzie co płacić. Indywidualni są zieloni i "rolowani". Wypadają, mimo że to ich kolej. Wjazd blokuje jakieś volvo. Właściciel zostawił samochód i poszedł płacić. Inni nie mogą wjechać. Celnik wykrzykuje nazwisko: - Czyj to samochód?! Kto w ogóle dał mi te papiery? _Jakiś "wozak": - Jak pan ma kluczyki, to ja go mogę wziąć... Kilku innych przepycha volvo do przodu. Następni, następni!
Celnicy biegają od auta do auta. Rzut oka dookoła. Blachy, zderzaki, koła, szyby. Trzyma się kupy? Trzyma. Numery... dokumenty. Następny.
Do godz. 19, gdy kończy się dzienna zmiana, w Kołbaskowie odprawiono 472 samochody. O godz. 20 na wjazd na terminal czekało jeszcze nie więcej jak 50. Do północy nie zdążył się zarejestrować jeden "szrociarz". Kilkudziesięciu innych zostało w kilkunastokilometrowej kolejce pośród TIR-ów.
Im starszy, tym lepszy
W sobotę na niemiecka stronę przejechało kolejnych kilka pustych lawet. Jechały po następne samochody. - _Ruch ucichnie na jakiś czas, trzeba będzie sprzedać te samochody, które już są w kraju - wyjaśnia jeden z importerów. - Ja już mam klientów na takie droższe wózki razem z akcyzą. Będę dalej sprowadzał.
Akcyza nie zahamuje importy starych gratów do Polski. - Wystarczy zrobić symulację - przyznaje Partyka. - Najwyższa akcyza to 50 - 60 procent wartości samochodu. Biorą pod uwagę, że większość aut w Polsce ma kilkanaście lat i takie są sprowadzane, nawet ona niewiele da. Jeśli koszt zakupu takiego auta wynosi 200 Euro, to nie jestem w stanie tego zweryfikować. Akcyza to w tym przypadku niewielkie, dodatkowe pieniądze.
"Szrociarze" wyliczają naprędce: golf 91 za tyle, dotychczas 600 złotych... Nowa akcyza to 1600 złotych.
Granice obłędu
Wojciech Mąka

Sobota, godz. 15. Kilkaset metrów do wjazdu na terminal w Kołbaskowie. Te samochody znajdą się na nim około godz. 19.00.
O północy z soboty na niedzielę podniesiono akcyzę na samochody sprowadzane z zachodu Europy. Kilkunastokilometrowe sznury używanych aut zatkały wszystkie przejścia na zachodniej granicy. Dochodziło do bijatyk, rozbijania kolejek, przebijania opon. Wszystko po to, żeby zdążyć przed północą.