Fot. PIOTR BILSKI

Znakomita aktorsko sztuka "Pakujemy manatki. Komedia na osiem pogrzebów" Teatru Wilama Horzycy z Torunia.
Pierwszy dzień festiwalu "Grudziądz scena otwarta" (sobota) rozpoczął Teatr Wiczy z Torunia "Czyścicielem dywanów".
Scena była kameralna, a emocje wielkie
- Z zaprezentowanych dwóch sztuk z Torunia, podobały mi się bardzo obie, ale "Czyściciel dywanów" Norberta Okonia bardziej - dzieli się na gorąco wrażeniami Judyta Latarska, studentka - z zachwytem obserwowałam aktorów, grających tuż przed nami. Wbezpośredniej bliskości. To pozwalało widzom o wiele bardziej "wejść" w spektakl, niemal w nim uczestniczyć. To nie szkodzi, że nie było wśród wykonawców znanych mi nazwisk. Spektakl został zagrany znakomicie. Warto było przyjść. Kupiłam karnet na wszystkie cztery spektakle. Nie żałuję.
Żyjemy w pośpiechu, jak w poczekalni
Czyściciel dywanów myli adresy. Wchodzi na spotkanie osób, które odgrywają role w fikcyjnych sytuacjach. Sytuacje są wymyślone, ale obnażają ich prawdziwe charaktery.
Na małej scenie czworo aktorów eskaluje emocje do zenitu.
A widz myśli: - No tak, przecież na co dzień też gramy, udajemy kogoś, kim nie jesteśmy. Chcemy się za wszelką cenę bawić. Nie potrafimy żyć.
O to właśnie chodzi reżyserowi, Romualdowi Wiczy-Pokojskiemu, aby słowem emocjonalnym wpłynąć na widza, wciągnąć go do akcji. Abyśmy przeżyli wszystko razem z aktorami To się udaje.
Doskonale bowiem rozumiemy codzienne życie w ogromnym pośpiechu, gdy zapominamy o nas samych. Chcemy ze wszystkim zdążyć. Dzieje się to naszym kosztem.
Z ośmioma pogrzebami przez życie
Na dużej scenie Teatr Wilama Horzycy wystawił spektakl "Pakujemy manatki czyli komedia na osiem pogrzebów" Hanocha Levina. I znów mieliśmy powody do poważnej zadumy nad życiem. Szybkie tempo, przetaczający się przez pustą scenę (niczym poczekalnię) sznur postaci, "migawki" z rozpędzonego życia. Nagle - stop! Gdy przewożą zmarłego: postać w białym całunie.
- Ten festiwal jest krótszy, niż wiosenny, ale nawet dwudniowy daje nam cenne chwile na zatrzymanie się, zastanowienie nad tym, jak żyjemy - uważają grudziądzanki Helena Wysocka i Teresa Kondziela - inspiruje do przemyśleń. Oba toruńskie przedstawienia były świetne. Pokazano w nich, poprzez sztukę, samo życie. Treści były czytelne, m.in. dzięki bardzo dobrej grze aktorów i reżyserii. Rozpoznałyśmy aktorkę, która grała w obu tych sztukach, ale jakże inaczej. Co roku chodzimy na spektakle Grudziądzkiej Wiosny Teatralnej. Teraz mamy nadzieję, że jesienny festiwal też będzie już co roku. Przekonałyśmy się, że teatry z Torunia mają się czym pochwalić.
A gdzie młodzież?
Nasze rozmówczynie żałowały jedynie, że do teatru przychodzą głównie widzowie średniego i starszego pokolenia. - Stanowczo za mało młodzieży! - podkreśliły.
W niedzielę wieczorem prezentowali się artyści bydgoscy. Obejrzeliśmy sztuki "Watt" Samuela Becketta (Teatr Studio Czyczkowy, reżyser Jerzy Welter) i muzyczne widowisko "We are the champions" (Teatr Polski), w reżyserii Łukasza Gajdzisa.
Jak wypadły - napiszemy jutro.
[email protected]
56/45 11 931