Grudziądz. Skąd ten sukces na scenie? Czort jedyny wie...

Grudziądzanki: (od lewej) Teresa Radkowska, Krystyna Błażejczyk i Maria Napierska chodzą na "wiosnę teatralną" od jej pierwszej edycji. Co roku kupują karnety
(fot. Fot. Piotr Bilski)

Maria Napierska, Krystyna Błażejczyk i Teresa Radkowska to grudziądzanki, które obejrzały wszystkie spektakle, począwszy od pierwszego festiwalu. Co roku kupują karnety. Na ósmą "wiosnę teatralną" zdobyły miejsca w pierwszym rzędzie.

W przerwie spektaklu "W nocy na starym rynku" dzielą się wrażeniami: - Nie oglądałyśmy dotąd przedstawień Teatru Żydowskiego. To dla nas zupełnie nowa sztuka sceniczna i estetyka artystyczna. Trzeba przyznać, że spektakl został pięknie zrobiony. Dużo w nim symboliki i widz nie może sobie pozwolić na lenistwo umysłowe. Trzeba podążać za słowem, ruchem, obrazem. Niesie niełatwe treści. Kiedy ze sceny płyną słowa o życiu i śmierci, myślimy sobie: "co nas jeszcze w życiu czeka", "jak przeżyć czas, który jest nam dany".

Panie w trójkę zgodnie twierdzą, że lubią teatr, a dzięki "wiośnie teatralnej" mogą obejrzeć przedstawienia z najlepszych polskich scen. Tłumaczą: - Owszem, można obejrzeć film czy teatr w telewizji, ale sztuka na żywo - to zupełnie co innego. Bardziej ją przeżywamy. Mamy kontakt z żywymi aktorami. Dla nas teatr to coś niezwykłego, odświętnego, czego na co dzień nie mamy.

W tym roku hasło "Demon w teatrze" jest mocnym magnesem. Tylko że ludzie w poprzednich latach, nawet nie znając programu "wiosny", w ciemno kupowali karnety. Mają do organizatorów zaufanie. A tej wiosny demon robi jeszcze większą furorę niż humor. Karnety kupiły 303 osoby. Od dawna nie ma też biletów na wszystkie spektakle.

- Rekord sprzedaży karnetów i biletów padł jeszcze przed rozpoczęciem festiwalu- jest mile zaskoczona dyrektorka Centrum Kultury Teatr Anna Janosz - nasza "wiosna" to wydarzenie kulturalne, na które wejściówkę trzeba wystać w długiej kolejce. Mamy wiernych widzów nie tylko w Grudziądzu, ale w całym regionie.

To sukces artystyczny, ale i... komercyjny. - Nie powiem złego słowa na demona, bo dzięki niemu mamy nadkomplety na widowni - mówił prezydent Grudziądza Robert Malinowski, otwierając festiwal.

Poezja na scenie - tak można określić pierwszy spektakl tegorocznego festiwalu (w w minioną sobotę). Na scenie - komplet aktorów Teatru Żydowskiego im. Estery, Rachel i Idy Kamińskich. Na parterze i balkonach - nadkomplet widzów, ciekawych sztuki, która jest dla teatru żydowskiego tym, czym "Wesele" w historii sceny polskiej. "W nocy na starym rynku" Icchaka Lejba Pereca - wybitny dramat w reżyserii Stefana Szurmieja, zagrany został nowocześnie. Spodobał się grudziądzanom. I nawzajem:

- Zachwyciła nas publiczność! - stwierdził po opadnięciu kurtyny aktor Wojciech Wiliński - grudziądzanie przyszli odświętnie ubrani, nastawieni na niezwykłe przeżycia. Znakomicie reagowali na to, co dzieje się na scenie. Szkoda, że Grudziądz nie posiada już stałego zespołu aktorów. Mam 71 lat. Pamiętam, że za dyrektora Aleksandra Gąssowskiego grudziądzki teatr kwitł. Bydgoszcz-Toruń-Grudziądz wymawiało się w świecie teatralnym jednym tchem! Macie gmach i warunki do prowadzenia sceny twórczej. Ale pewnie miastu brakuje pieniędzy...

Grudziądz udowadnia, że i bez własnych twórców teatralnych (nie licząc ekipy realizującej bajki dla dzieci, grane w całej Polsce) można mieć mocną scenę i pełną widownię. Od ośmiu lat organizuje "wiosnę teatralną", na którą coraz trudniej dostać karnet czy bilet.