Sale restauracyjne i pokoje hotelowe opustoszały. Nie ma imprez, nie ma wynajmu sal konferencyjnych.
Tylko kilku gości
Zaledwie po kilka osób na dobę nocuje w „Hotelu Ibis Styles”. - Recepcja pracuje całą dobę, ale gości indywidualnych praktycznie nie mamy. Wiele rezerwacji zostało odwołanych, właściwie aż do końca kwietnia - mówi Anna Teleżyńska, dyrektor operacyjny hotelu „Ibis Styles”. - Mieszka u nas kilku klientów biznesowych - to nasi stali goście, przyjeżdżający regularnie na kilka dni w tygodniu. Restauracja przygotowuje dla nich posiłki na wynos. Dla klientów z zewnątrz jest zamknięta.
Ze względu na bezpieczeństwo gości oraz personelu w hotelu nie są przyjmowane osoby m.in. z Azji i Włoch.
Ratują się ofertą dań na wynos
By minimalizować straty, restauratorzy i hotelarze dwoją się i troją. Opracowują osłonowe plany działania, m.in. wychodzą z ofertą dań na wynos bądź dowóz.
- To bardzo trudny czas dla nas - przyznaje Damian Szuta, dyrektor hotelu „Rad”. - Mamy wyłączoną restaurację i pozostałe obiekty. Ratujemy się ofertą dań na wynos. Opracowaliśmy menu lanczowe w ekstracenach i proponujemy je naszym gościom na dowóz. Czekamy co się wydarzy dalej.
Dyrektor „Radu” dodaje też: - Na chwilę obecną oferujemy pokoje hotelowe dla osób podróżujących i chcących się zatrzymać z posiłkami na zasadzie „room service” - wyjaśnia Damian Szuta.
Czarny scenariusz: bankructwo
Niektórzy przedsiębiorcy w najczarniejszym scenariuszu widzą nawet bankructwo.
- Zdecydowanie nastąpiło załamanie rynku. Boimy się bankructwa - mówi Bogdan Karnowski z restauracji „Bodega”. - Staramy się odrabiać starty. Oferujemy dania na dowozy, działamy z cateringiem dietetycznym, niemniej może być to niewystarczające, aby utrzymać wszystkich pracowników. Obawiamy się o załogę. W sumie zatrudniamy około 40 osób: kierowców, kelnerki, kucharzy, księgowe... Zwykle to my pomagaliśmy przy różnych lokalnych inicjatywach, dziś sami musimy się ratować...
Właściciele „Bodegi” mają również swoje lokale gastronomiczne w galerii „Alfa”, która jest zamknięta. I tu rodzi się kolejny problem. - Czynsz za dzierżawę powierzchni płacić trzeba, a my nie mamy żadnego dochodu - wyjaśnia Bogdan Karnowski. - Mamy nadzieję, że to przetrwamy, ale długo będziemy musieli się podnosić. Najgorsze jest to, że nikt nie wie jak długo taki stan będzie trwał.
Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja

Propozycja: obniżyć czynsze w miejskich lokalach
Pismo do Leszka Czaplewskiego, prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Nieruchomościami, wysłał Paweł Napolski, radny Koalicji Obywatelskiej. Apeluje w nim, aby rozważyć możliwość naliczania stawki czynszu w wysokości 1 zł za metr kwadratowy powierzchni wynajmowanych lokali usługowo - handlowych z zasobów spółki, w których w chwili obecnej nie jest możliwe prowadzenie działalności.
CZYTAJ TEŻ: Wyznaczono miejsca do zbiorowej kwarantanny w Grudziądzu
Radny proponuje, aby taka ulga obowiązywała jeszcze trzy miesiące po odwołaniu stanu zagrożenia epidemiologicznego. - Chodzi o wypracowanie rozwiązań osłonowych dla przedsiębiorców i pracowników, ale także uwzględniając sytuację finansową miasta - zaznacza radny Paweł Napolski.
O tym, że przedsiębiorcy są bardzo ważni przekonuje też Beata Adwent, rzeczniczka prezydenta Grudziądza: - Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest trudna. Pracujemy nad pakietem rozwiązań, które miałyby wesprzeć przedsiębiorców. O wszystkim będziemy informować.
Gastronomicy i hotelarze nie ukrywają, że liczą też na wsparcie rządu, choćby w postaci zwolnień, rozłożenia na raty różnych należności z tytułu prowadzenia działalności gospodarczych.
Do szpitala zakaźnego w Grudziądzu dotarł sprzęt do badań pr...