Grzegorz Wojciechowski: Trzeba wyrównać nie tylko poziom dopłat w Unii Europejskiej

Najpilniejsza sprawa do załatwienia dla polskich rolników w Unii Europejskiej to…

… Wyrównanie warunków konkurencji.

Czyli dopłat dla naszych rolników?

Nie tylko. Borykamy się także z innymi nierównościami na unijnym rynku. Oczywiście niższy, niż w krajach Europy Zachodniej, poziom dopłat dla polskich gospodarzy ma wpływ na koszty produkcji, które stanowią (w przypadku surowców rolnych) 20-25 proc. ceny towaru, ale są i inne problemy dotyczące zamykania dla naszych towarów rynku Unii Europejskiej. Niektóre kraje wprowadzają np. specjalne certyfikaty dla towarów z innych państw. Trudno w takich warunkach konkurować.

Tym bardziej, że do Unii wjeżdża sporo surowców spoza Wspólnoty, na przykład zbóż.

No właśnie! A ochrona antymonopolowa czy antydumpingowa jest w Unii kiepska. Trudno spełnić warunek dotyczący np. podpisania się pod wnioskiem 20 proc. producentów, jeśli produkcja jest rozproszona. Zatem co innego jeśli problem dotyczy produkcji rolniczej, a co innego jeśli przetwórstwa.W przypadku surowców rolniczych potrzeba dziesiątek czy setek tysięcy podpisów, a w przypadku przetworzonych produktów, np. soków, wystarczy kilka czy kilkanaście.

Eksporterzy mówią, że tych nierówności na unijnym rynku jest więcej.

To prawda, bo nie mamy równego dostępu do rynku. Dotyczy to m.in. produktów mleczarskich czy wyrobów mięsnych. I nawet jeśli się z tym nie zgadzamy, to postępowanie dotyczące nielegalnego ograniczenia handlu na rynku unijnym trwa średnio przez pięć lat!

To co możemy zrobić, żeby pomóc naszym rolnikom?

Promować żywność od lokalnych rolników. Robią to np. Czesi, Macron we Francji zapowiedział takie działania, zapowiadają je także Rumuni. Naukowcy twierdzą, że najodpowiedniejsza dla naszego zdrowia jest żywność z produktów, które powstały w obrębie 100 kilometrów od miejsca, w którym żyjemy.

Moim zdaniem warto bardziej promować żywność ekologiczną. W Polsce zbyt mała jest powierzchnia upraw ekologicznych, dlatego wiele artykułów bio trafia do nas z importu. Szkoda, bo mamy duży potencjał.Za to cieszę się, że będą dopłaty za podwyższony dobrostan zwierząt.

Niektórzy chwalą ten pomysł, inni ganią. Krytykują szczególnie właściciele dużych chlewni i obór.

Pomysł jest dobry, bo oprócz tego, że zwierzęta będą utrzymywane w lepszych warunkach, to bardzo ważny jest aspekt dotyczący ochrony środowiska. A przecież amoniaku i innych gazów cieplarnianych z obór w których prowadzi się chów na tzw. kracie jest znacznie więcej (nawet 13-krotnie) niż w przypadku chowu ściółkowego.Rolnicy muszą mieć alternatywę i jeżeli chcą spełniać pewne dodatkowe normy, powinni mieć wymierną korzyść z wkładu w ochronę środowiska. To nie może być nakaz lecz alternatywa uzasadniona ekonomicznie dla rolnika. Tę alternatywę wykorzystują inne państwa.

Podobnie uważa Janusz Wojciechowski, unijny komisarz ds. rolnictwa…

… Jesteśmy braćmi. On jest z wykształcenia prawnikiem, ja czynnym rolnikiem, więc przekazuję mu swoje uwagi, spostrzeżenia dotyczące rolnictwa.

________________________________
Agro Pomorska odcinek 83