
Chciała zostać aktorką, a trafiła do toruńskiego X LO. Zrezygnowała jednak z pracy nauczycielki języka polskiego, żeby poświęcić się swojej największej pasji - malarstwu. Dziś jej prace znajdują się w zbiorach prywatnych na całym świecie.
Halina Niewiadomska urodziła się w Miłakowie na pograniczu Warmii i Mazur w rodzinie o muzycznych tradycjach. Nie chciała jednak zostać, jak ojciec, muzykiem, ale aktorką.
- Marzyłam, żeby zdawać do szkoły aktorskiej, ale rodzina skutecznie wybiła mi to z głowy - opowiada pani Halina. - Zdecydowałam się więc na liceum pedagogiczne, a potem na studia polonistyczne. Już wtedy czułam, że chcę malować, ale miłość do literatury okazała się silniejsza.
Halina Niewiadomska świadomie zrezygnowała ze zdawania na wydział sztuk pięknych.
- W głębi duszy czułam, że te studia do niczego mi nie są potrzebne, bo mogę malować i bez tego - przyznaje. - Malowania uczyłam się sama. To były takie moje prywatne studia.
Po ukończeniu studiów mieszkała w Morągu, Słupsku, Drawsku Pomorskim. Zanim zdecydowała się zostać w Toruniu na stałe, długo przenosiła się z miejsca na miejsce.
- To wszystko przez mojego męża, który był oficerem - śmieje się pani Halina. - Taką miał pracę, że trzeba było się ciągle przenosić.
Ostatecznie jednak zostali w Toruniu, gdzie od 20 lat pani Halina z powodzeniem prowadzi działalność artystyczną.
- Przez wiele lat byłam nauczycielką, ale dla malowania odeszłam z liceum, choć uwielbiałam tę pracę - przyznaje.
Artystka ma na swoim koncie 13 wystaw indywidualnych i kilkanaście wystaw zbiorowych. Od 2002 r. należy do Grupy Artystycznej "Plener". Brała udział w środowiskowych i ogólnopolskich aukcjach charytatywnych.
W 1996 r. otrzymała nagrodę na Ogólnopolskim Biennale "ARS 96" w Warszawie. Jej obrazy znajdują się w zbiorach Ministerstwa Obrony Narodowej i Centralnej Biblioteki Wojskowej w Warszawie, a także w licznych zbiorach prywatnych w kraju i za granicą.
- Namalowałam 600 płócien, a w domu zostało mi jedynie 60 - przyznaje. - Pozostałe rozeszły się po świecie. Są m. in. na Słowacji, we Włoszech, w Stanach Zjednoczonych i Brazylii.
Halina Niewiadomska w tym roku obchodzi 20-lecie pracy artystycznej.
- Pierwsza jubileuszowa wystawa zatytułowana "Podróż w czasie" odbyła się 8 maja tego roku w Morągu na Mazurach, gdzie przez wiele lat mieszkałam, pracowałam i zostawiłam cząstkę siebie - opowiada pani Halina. - Zaprosiłam na tę wystawę wszystkich starych przyjaciół. Drugą jubileuszową wystawę zatytułowałam "Dotyk natury", dlatego że znalazły się na niej nowe obrazy, malowane w szczególnym dla mnie miejscu, czyli na Mazurach, które ukochałam najbardziej.
Tematem obrazów pani Haliny jest przede wszystkim natura, i to nie tylko ta mazurska.
Skąd czerpie ona inspirację do malowania pejzaży, skoro od 20 lat mieszka w Toruniu?
- Natchnienia szukam na obrzeżach miasta albo w okolicznych miasteczkach, które mają dla mnie niepowtarzalną atmosferę - mówi pani Halina. - Sztuka to kwestia wyobraźni. Kiedy zaczynałam, malowałam intuicyjnie. Zresztą kiedy maluję, często sięgam pamięcią do tego, co widziałam. Lubię obserwować naturę. Często też maluję w plenerze. Moje obrazy powstawały w Krakowie, Roztoczu, Krasnobrodzie, w Jurze krakowsko-częstochowskiej.
W minioną sobotę odbyła się kolejna, czternasta już wystawa indywidualna pani Haliny. Ekspozycja zatytułowana "Dotyk natury" została zaprezentowana w korytarzach klasztoru oo. franciszkanów podczas obchodów dnia św. Franciszka z Asyżu. Dlaczego akurat tam, a nie w plenerze?
- Bo to doskonałe miejsce dla moich prac - mówi pani Halina. - W końcu natura to też pewnego rodzaju sacrum.