Bo nie spełnia wymogów.
- Rano ustawiłam się w ogonku jeszcze przed otwarciem, żeby się załapać na kurczaczka - opowiada Czytelniczka w mailu nadesłanym do redakcji. - W momencie, kiedy otworzyły się drzwi wszyscy klienci ruszyli pomiędzy regałami. Ludzie bili się, tłukli łokciami i z pełnymi koszykami ruszyli do kasy. Sama z trudem zakupiłam sześć opakowań piersi z kurczaka firmy Morliny.
Wspomniane kurczaki pojawiły się w tucholskim Netto w środę - 11 grudnia - z terminem ważności do 14 grudnia.
Kartka przy kasie
W miniony piątek klientka znowu poszła do sklepu Netto w Tucholi (przy ul. Pocztowej).
- Zauważyłam przy kasie kartkę, na której było napisane, że zgodnie z oświadczeniem producenta prosi się o zwrot zakupionego kurczaka, gdyż z uwagi na przeprowadzone badania bakteriologiczne towar nr partii 492 nie spełnił określonych wymogów - opisuje.
- Co to może oznaczać dla kupującego? - pyta. Obawia się, że mięso jest skażone bakteriami, które "mogą być szkodliwe dla ludzi". I dodaje: "Jak taka firma jak Morliny (marka Morliny należy do grupy Animex - przyp.red.) może dopuścić do obrotu towar, który jest niezdatny do spożycia, a może nawet trujący. Miałam szczęście w nieszczęściu, że jeszcze nie zdążyłam spożyć tych filetów, ale inni ludzie, którzy tak łapczywie rzucili się na okazję... Jeśli się czymś zatrują, kto poniesie odpowiedzialność? Bardzo proszę o zbadanie tej sprawy".
- Żywiec otrzymujemy od naszych dostawców z kompletem dokumentów stwierdzających dobry stan zdrowotny ubijanego drobiu, ale po dokonaniu uboju zostały wykonane badania mikrobiologiczne mięsa. Badania te jednak trwają kilka dni, a więc ich wynik otrzymujemy często już po dostarczeniu mięsa na rynek - wyjaśnia nam Andrzej Pawelczak, rzecznik prasowy firmy Animex. - Pragniemy jednak uspokoić konsumenta, że każda obróbka termiczna - gotowanie, smażenie, pieczenie, grillowanie - likwiduje przekroczenie wymagań mikrobiologicznych, czyniąc mięso bezpiecznym do spożycia. W Polsce nie spożywa się surowego mięsa drobiowego, a więc ewentualne spożycie mięsa po jego ugotowaniu czy usmażeniu, nie stanowi zagrożenia dla zdrowia. Za zaistniałą sytuację przepraszamy.
Przyjrzą się sprawie
- Producent musi sprzedawać mięso zgodne z wymogami i zwyczajowe jego spożycie (to znaczy po obróbce termicznej) nie może być wytłumaczeniem - mówi Krystyna Błażejewska z wojewódzkiego sanepidu. - Przyjrzymy się tej sprawie.
Rzecznika firmy Animex prosiliśmy o uściślenie, o jakie przekroczenia chodzi? Co takiego wykryto w badaniach, że towar trzeba było wycofać? Do wczorajszego popołudnia nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Mariola Skolimowska, rzeczniczka Netto, powiedziała nam, że ta partia (nr 492) trafiła nie tylko do tucholskiego sklepu. - Sprzedawaliśmy to mięso na Pomorzu - dodała. - Informacje o wycofywanym towarze podajemy w sklepach. Klienci mogą je oddawać nawet jeśli nie mają już paragonów.
- Prawo nie zostało złamane, bo producent nie ma obowiązku czekać na wyniki badań mikrobiologicznych - mówi Roman Ratyński, zastępca wojewódzkiego lekarza weterynarii w Bydgoszczy. - Może wprowadzić mięso do sklepów, ale jeśli wyniki będą złe, musi jak najszybciej towar wycofać.