- Historię kocham, ale trzeba pomyśleć o fachu - mówi laureat olimpiady historycznej

Wszystko za sprawą udziału w olimpiadzie historycznej, której ogólnopolski etap centralny niedawno się zakończył. Olek Libera znalazł się w ścisłym finale, mając 102 rywali z 5 tys. uczestników z całej Polski.

W Gdańsku, gdzie odbywały się finały, czekało go napisanie pracy na jeden z ośmiu tematów. Wybrał epokę nowożytną i pisał o drodze Prus do mocarstwowej pozycji w XVIII w. Potem była jeszcze analiza tekstów źródłowych. A kolejnego dnia egzamin ustny. Trzeba było odpowiedzieć na trzy pytania, dwa wylosowane i jedno zadane przez komisję.

- Poszło mi dobrze - relacjonuje olimpijczyk z II LO. - Z ustnego w punktacji na maksa, z pozostałych części na tyle dobrze, że ostatecznie skończyło się dziewiątym miejscem.
A to oznacza, że znalazł się wśród trzydziestu laureatów olimpiady i ma już w kieszeni indeks na Uniwersytet Warszawski i wszystkie kierunki uniwersyteckie w Polsce.
- Decyzję już podjąłem - mówi przyszły student. - Historię kocham, ale trzeba myśleć realnie o jakimś fachu, dlatego wybrałem prawo na UW.

Olimpiada historyczna odbywa się pod patronatem Sejmu i z tej okazji jej uczestnicy gościli posła Stefana Niesiołowskiego, który - jak się okazało jest nie tylko miłośnikiem fauny i flory, ale także nauk historycznych.

Ze swojego ucznia dumna jest bardzo jego nauczycielka historii w II LO Lucyna Plata, a Bogdan Kuffel z Bractwa Rycerskiego "Tur" także chwali jednego z chojnickich braci. - Olek to nasza chluba - mówi.