Ile firm upadło w Kujawsko-Pomorskiem w 2012 roku? Sporo

Jest źle - mówi pan Michał z Bydgoszczy, pracownik firmy meblarskiej. - Co innego, gdyby robić „na czarno”, ale my chcemy oficjalnie. Zamówień małych sporo, ale nam potrzeba większych, aby się utrzymać i płacić rachunki. Materiały i transport też kosztują.

- Jeśli firma się promuje i jest dobra, to nie ma problemów ze zleceniami - uważa Gdulec, forumowicz Strefy Biznesu. - Ja z jednego z internetowych katalogów mam 1-3 klientów miesięcznie. Do tego dochodzą jeszcze osoby z polecenia. Nie każdy nadaje się do prowadzenia biznesu. Utrzymanie na rynku wymaga ciągłej aktywności.

W 2012 roku polskie sądy ogłosiły upadłość 877 firm - wyliczyło Coface Poland. To wzrost o 21,3 proc. w stosunku do roku wcześniejszego. Wynik ten jest najwyższy od ośmiu lat i aż o 113 proc. (!) większy niż w 2008.

Źle, ale mogło być gorzej
W Kujawsko-Pomorskiem w ostatnim roku upadły 43 firmy. To o 23 proc. więcej niż w 2011. - Mimo utrzymującej się złej sytuacji na świecie i w Europie, zeszły rok można określić jako mniej dramatyczny dla polskiej gospodarki niż wskazywały na to prognozy - uważa Paweł Tobis, wiceprezes Coface Poland.

- Liczby ogłoszonych przez sądy upadłości nie są duże, ponieważ dane przedstawiają jedynie firmy, wobec których zostało przeprowadzone oficjalne postępowanie upadłościowe - dodaje Marcin Siwa, dyrektor oceny ryzyka w CP. - Nie uwzględniają jednak tych, którzy zakończyli aktywność gospodarczą przez likwidację lub zawieszenie działalności, a tych jest znacznie więcej.

Najwyższy wzrost upadłości w 2012 roku odnotowano w budownictwie, a dalej w handlu.

- Coraz więcej małych sprzedawców znika - zauważa pani Małgorzata z podbydgoskiego Tryszczyna. - Choćby tutejszy sklep spożywczy, który po kilkudziesięciu latach zniknie.

- Jest dużo mniej klientów - mówi Jerzy Jabłoński, właściciel sklepu bieliźniarskiego na bydgoskim Szwederowie. - Wszystko przez markety! Ciągniemy, bo ciągniemy. Jednak sytuacja jest zła, a może być gorzej. Handluję 22 lata. Z żoną jesteśmy już na emeryturze. Mieliśmy jeszcze jeden sklep na Bartodziejach, ale było tak źle, że sprzedaliśmy go. Teraz kupujemy mniej towarów, mniej też  inwestujemy.

Główną przyczyną upadłości są nasilające się zatory płatnicze. W życie weszły przepisy dotyczące VAT-u kasowego. Metoda umożliwia odprowadzać podatek dopiero po otrzymaniu zapłaty za fakturę. Czy rozwiązanie to zmniejszy liczbę upadłości?

Zdaniem Krzysztofa Mateli, prezesa bydgoskiej spółki windykacyjnej EGB Investments, nie. - Rozliczać VAT-u tą metodą można tylko w firmach o rocznych przychodach niższych niż 5 mln zł - przypomina Matela. - Średnie firmy nie będą więc mogły korzystać z przywilejów. Obowiązek podatkowy powstaje w momencie spłaty należności, najdalej jednak w 90 dniu od daty transakcji. Zmiana więc w niewielkim stopniu uchroni firmy przed  utratą płynności. Można raczej mówić o pewnym usprawnieniu podatkowym.

Znikają i powstają
Jak uważa Tobis sytuacja będzie się pogarszała. - Należy zakładać, że w 2013 roku firmy bardziej odczują globalny kryzys, co wpłynie na wzrost liczby upadłości - dodaje.

Warto jednak wiedzieć, że tylko od stycznia do połowy września zeszłego roku zarejestrowano w Polsce 22 tys. firm. Liczba ta jest najwyższa od 8 lat. O lokalnych przedsiębiorstwach napiszemy wkrótce.