Składnice opału przeżywają oblężenie. Niektóre mają tyle zamówień, że węgiel lub drewno dostarczają dwa dni po terminie.
Czytaj też: Eenrgia odnawialna. Kolejne wiatraki staną w Radzyniu Chełmińskim
- Im cieplej na dworze, tym mniej klientów kupuje opał. Jak przychodzi deszcz i chłód, robi się tłoczno - mówi Grzegorz Zduński, właściciel składu opału przy ul. Nieszawskiej w Toruniu.
W czerwcu tona koksu kosztowała 820 zł, teraz to 1100 zł
Jest popyt, to i ceny opału wzrastają. - W ciągu ostatnich tygodni o 20-30 złotych na tonie - mówi Lidia Ostrowska ze składu Edpol przy ul. Ludwikowo w Bydgoszczy.
Dobrze zrobił więc ten, kto w drewno czy węgiel zaopatrzył się już latem. - W wakacje tona orzecha kosztowała u nas 600 złotych, teraz 640 - dodaje Ostrowska.
Największe różnice widać w cenach koksu. - Przed dwoma laty latem tona koksu kosztowała 1300 złotych. Zeszłej zimy był po 950 zł. W czerwcu tego roku - 820. Teraz trzeba zapłacić u nas 1100 złotych - kontynuuje Ostrowska.
Czytaj też: Prywatyzacja PEC-u - odbiorca bez znaczenia?
To, że ceny jeszcze wzrosną, nie jest przesądzone. - W grudniu ubiegłego roku tona miału kosztowała około 1340 złotych. Teraz - 1220 zł - porównuje Zduński.
Składnice zapewniają transport. - W pobliżu naszego punktu dostawy węgla są gratis - informuje Jerzy Stefaniak, właściciel składu w Nowej Wsi pod Włocławkiem.
Im dalej trzeba opał dowieźć, tym jest drożej. Najwięcej za transport trzeba zapłacić 20 złotych.
Opał na całą zimę to spory wydatek. - Aby ogrzać na przykład 100-metrowy, parterowy dom, potrzeba zazwyczaj 4-6 ton na całą zimę - wylicza Stefaniak. Średni koszt wynosi więc 2,5 tysiąca złotych na cały sezon grzewczy.
Kosztów uniknąć chcą złodzieje opału. Przedwczoraj dzielnicowy z Ciechocina pod Golubiem-Dobrzyniem ze strażnikiem leśnym zatrzymali na gorącym uczynku mężczyznę, który kradł drzewo z lasu. 63-latek przyłapany został, gdy z ułożonej sterty ładował belki do samochodu. Dostał 1000 złotych grzywny, bo przyjechał samochodem bez prawa jazdy.
Przez płot po węgiel
Właściciel pewnego składu opału z Toruniu opowiada: - Składnicę mam otoczoną siatką ogrodzeniową. Trzech złodziei niedawno przeskoczyło przez płot. Każdy z nich miał worek, do którego ładował węgiel. Złapałem ich na gorącym uczynku. Policji tego nie zgłaszałem. Sam sobie z nimi poradziłem.
To pracowita pora dla leśników. - Sprawdzamy, czy złodzieje nie kradną drewna - wyjaśnia Krzysztof Sztajnborn, nadleśniczy z Nadleśnictwa Żołędowo pod Bydgoszczą. - Jeżeli wyniosą gałązkę z lasu, to nie jest wielka szkoda. Poważnym problemem są zorganizowane grupy. Ostatnio nasi pracownicy przygotowali drewno na zamówienie. Po pracy poszli do domów. W tym czasie do miejsca, gdzie składowali opał, podjechało samochodem kilku mężczyzn załadować drewno. Nasi strażnicy złapali ich na gorącym uczynku. Sprawa trafiła do sądu.
Czytatj też: Szok! Setki mieszkańców Kujawsko-Pomorskiego ciągną prąd na lewo. A my za nich płacimy!
Jerzy Grzeca, zastępca komendanta regionu Straży Ochrony Kolei w Bydgoszczy, dopowiada: - U nas kradną, gdy na przykład pociąg przewożący węgiel zatrzyma się przed przejazdem. Wtedy szajka otwiera burtę wagonu i wsypuje do worów tyle węgla, ile zdoła udźwignąć. Często takie zdarzenia odnotowujemy na szlaku Inowrocław - Nowa Wieś Wielka.
Do więzienia z nimi!
Policja nie prowadzi statystyk dotyczących kradzieży opału. Wartość kradzieży nie przekracza zazwyczaj 250 złotych, a to kwalifikuje się do wykroczeń. Ale... - Za to wykroczenie może grozić kara grzywny, aresztu lub ograniczenia wolności, a za nielegalny wyręb większych ilości można trafić do więzienia nawet na 5 lat - informuje Maciej Daszkiewicz_z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. _
dgoszczy.
