pomorska.pl/inowroclaw
Więcej informacji z Inowrocławia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/inowroclaw
Wspomniana trasa, to 150-kilometrowy odcinek magistrali węglowej ze Śląska do Gdyni. Niegdyś mknęły tędy nie tylko składy z węglem, ale też bardzo często pociągi osobowe i pośpieszne. Dzięki nim wiele osób bez problemu mogło rano dotrzeć do szkół i do pracy. Teraz mogą liczyć jedynie na autobusy. Problem w tym, że i one nie wjeżdżają do wszystkich miejscowości na tej trasie.
- W ubiegłym roku jeździł rano pociąg osobowy, którym dało się dojechać z Inowrocławia przez Zduńską Wolę do Katowic. Może nie był on zapełniony po ostatnie miejsce, ale korzystało z niego wiele osób. Tego połączenia też już nie ma - opowiada inowrocławianin.
Osoby zainteresowanie przywróceniem pociągów kursujących pomiędzy Inowrocławiem a Zduńską Wolą zauważają, że służą one nie tylko lokalnej społeczności. To także najprostsze połączenie ze Śląska do inowrocławskiego uzdrowiska i nad morze.
Co jeszcze można zrobić?
O przywrócenie pociągów od ponad roku walczy duża grupa osób na czele z Piotrem Kubiakiem i Władysławem Biernatem. - Ślemy pisma i petycje gdzie tylko można. Problemem próbujemy zainteresować polityków. Mamy poparcie inowrocławskich posłów Krzysztofa Brejzy i Grzegorza Roszaka. Ale poza tym nasze działania przypominają rzucanie grochem o ścianę - mówi Biernat.
Nie pomógł też protest zorganizowany w marcu ub. r. na stacji w Babiaku. Uczestniczyło w nim około 400 osób.
- Linia Inowrocław - Zduńska Wola biegnie przez trzy województwa - kujawsko-pomorskie, wielkopolskie i łódzkie. Ich marszałkowie twierdzą, że dofinansowanie połączeń na tej trasie należy do budżetu państwa, a stosowny minister zauważa, że powinien zajmować się tym samorząd wojewódzki. Przepychanka trwa, a cierpią ludzie - dodaje Biernat.
Iskierka nadziei
Wiele wskazuje na to, że samorządy mogłyby się nieco ugiąć. Według Władysława Biernata, pieniądze na utrzymanie połączenia gotowe byłyby przekazać sejmiki województwa wielkopolskiego i łódzkiego. Dołożyć nie chce się natomiast sejmik w Toruniu. Inicjatywą przywrócenia pociągów zainteresował się tam radny wojewódzki Ryszard Grobelski.
- Samorząd naszego województwa utrzymuje jedno połączenie na tej trasie. Na więcej nie mamy pieniędzy - twierdzi radny.
Grobelski uważa jednak, że wspólnymi siłami trzech samorządów można byłoby wesprzeć dodatkowe połączenie kolejowe na tej trasie. - Na razie działa to na zasadzie: damy pieniądze, ale wpierw muszą dać ci drudzy. Nie tędy droga. Skoro każdy chce wyłożyć środki, to nie można oglądać się jeden na drugiego. Trzeba się spotkać i wspólnie podjąć decyzję - uważa radny. I oby do takiego spotkania doszło...