Za parkingowymi wstawiają się Czytelnicy "Pomorskiej". - Czy to normalne, żeby przy takim mrozie pracować tyle czasu na zewnątrz. Przecież ci ludzie przestępują z nogi na nogę i biegają, żeby się trochę rozgrzać. Ręce mają tak zgrabiałe, że nie są w stanie wypisać biletu parkingowego - mówiła kobieta, która przyszła do "Pomorskiej".
W sprawie parkingowych rozdzwoniły się telefony. - Trzeba być człowiekiem! - apelował do szefów parkingowych starszy pan. - Chociaż koksiaki niech im ustawią. Bo to o pomstę do nieba woła. Przecież ci ludzie się pochorują. Ciekawe kto zapłaci za ich leki. Aż żal bierze gdy się patrzy na te osoby - dodawała mieszkanka centrum.
Monitorują
Na ulicach Inowrocławia pracują inkasenci Zakładu Robót Publicznych i Zarządu Dróg Powiatowych. Pracodawcy zapewniają, że dbają o pracowników. - Gdy temperatury dochodzą do minus 10 stopni, wówczas parkingowi wysyłani są na urlopy lub są oddelegowywani do innych zajęć - usłyszeliśmy w ZDP. Inkasenci pobierający opłaty na powiatowych ulicach otrzymują też ciepły posiłek we wskazanym lokalu.
- To bardzo ciężka praca nie tylko zimą. Ale w trudnych warunkach pracują teraz pozostali nasi pracownicy, którzy przez całe noce usuwają zalegający w mieście śnieg. Na bieżąco monitorujemy temperaturę. Jeśli nastąpi znaczny jej spadek, do minus kilkunastu stopni, inkasenci na pewno zostaną wycofani z ulic - takie zapewnienia padły w Zakładzie Robót Publicznych.
Dreszcze przez osiem godzin
Rozmawialiśmy z inkasentami. Choć byli ubrani grubo i nie było kilkunastu stopni mrozu, trzęśli się z zimna. - Gdy pracujemy w centrum, to możemy choć na chwilę wejść do któregoś ze sklepów żeby się ogrzać. Najgorsze są dyżury na Sienkiewicza. Przez osiem godzin trzeba stać na chłodzie, bo nie ma się gdzie schronić. No tak, jest tam przecież budynek urzędu miasta, ale urzędnicy niechętnie nas przyjmują - twierdzi inkasentka.
Problemem jest nie tylko brak ciepłego pomieszczenia, ale i toalet.
Parkingowi z ZRP skarżą się, że na tzw. posiłki regeneracyjne muszą chodzić aż na targowisko miejskie. To spory kawałek drogi. Co gorsza, w środę posiłku podobno wcale nie było, a wczoraj decyzja o tym czy będzie, zapadła w ciągu dnia. - Być może coś nawaliło. Na pewno nie była to nasza wina - tłumaczą się w ZRP.
Dzięki inkasentom sporo pieniędzy trafia do budżetu miasta. W zamian otrzymują oni najniższą krajową pensję i... sporą dawkę świeżego powietrza.