Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagranie pod publiczkę

TOMASZ RUSEK 0 95 722 57 72 [email protected]
Ostatnio wstawieni kierowcy stracili wozy m.in. w Gorzowie, Kostrzynie i Zielonej Górze. Rekordzista, 33-letni gorzowianin, pędził nissanem micrą ruchliwą trasą w kierunku Bogdańca. Miał w wydychanym powietrzu ponad 3 prom. alkoholu.

Przypomnijmy: na pomysł rekwirowania aut wpadł minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (pisaliśmy o tym wiele razy, ostatnio na początku lipca). Rozesłał do prokuratur wytyczne, by od 1 lipca zatrzymywać pojazdy tym, którzy mają w wydychanym powietrzu więcej niż promil alkoholu. Jeśli nie zapłacą orzeczonej przez sąd grzywny, auto zostanie zlicytowane.
- To dobry pomysł. Może strach przed stratą wozu da ich naśladowcom do myślenia? Bo jeżdżących na podwójnym, niestety, nie zabraknie. Łapiemy jednych, zabieramy im uprawnienia i wywalamy z dróg, ale zaraz mamy kolejnych. I tak bez przerwy. Każde rozwiązanie, które to ograniczy, jest dobre - mówi Michał Frąckowiak, szef drogówki w Komendzie Wojewódzkiej Policji.

Zagranie pod publiczkę

Alina Czubieniak, prezes Sądu Okręgowego w Gorzowie, widzi to inaczej. - Zabieranie aut to pomysł pod publiczkę, czysty populizm. Jak zwykle wymyśla się nowe rozwiązanie, choć dotychczasowe są dobre - kwituje pomysł ministra Ziobry. Jednak policjanci skarżą się, że te dotychczasowe sposoby (np. kary bezwzględnego więzienia) sądy rzadko stosują. - Do tej pory było tak: łapaliśmy napitego faceta, a on dostawał kilkaset złotych grzywny i śmieszny wyrok w zawieszeniu. To czego miał się bać? Teraz przynajmniej będzie się bał o auto - tłumaczą mundurowi.
Prezes sądu znowu ma inne zdanie, bo 80 proc. zatrzymań dotyczy osób, które dotąd żyły spokojnie i nie mają nic na sumieniu. - Nie można od razu dobijać człowieka więzieniem. Lepiej na długo zabrać uprawnienia i to robimy. Jeśli znowu złapiemy go na kierowaniu, wtedy musi liczyć się z kratkami. I na to uczulam wszystkich sędziów - zapewnia A. Czubieniak (np. wczoraj do aresztu na trzy miesiące trafił kierowca, który prowadził auto bez dokumentów, bo wcześniej stracił je za jazdę po pijanemu)

Kosztowne rozwiązanie

Jest jeszcze jeden problem z pomysłem ministra Ziobry: koszty. Od zatrzymania do rozprawy mijają dwa, czasem trzy miesiące, bo sądy są zawalone robotą. Przez ten czas policja musi pilnować auta, bo formalnie za nie odpowiada. A postój na strzeżonym parkingu kosztuje nawet 50 zł za dobę. Co prawda w wyroku (oprócz grzywny do 5 tys. zł) sąd może obciążyć tymi opłatami kierowcę, ale najpierw gotówkę musi wyłożyć policja.
Dlatego w Gorzowie już wprowadzono wariant oszczędnościowy: samochody są zajmowane przez policję i odstawiane pod dom właścicieli (ale nie mogą jeździć zarekwirowanym autem). Znowu zielonogórska komenda płaci za parking w Raculi. - Ale ministerstwo zawsze może się pochwalić nowym batem na pijanych kierowców - komentuje prezes sądu A. Czubieniak.
Pierwsze wyroki w sprawie zajętych aut zapadną we wrześniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska