W inowrocławskich sanatoriach zawsze tłok. Z kraju i zagranicy przyjeżdżają tu na kurację panie i panowie. A wiadomo, że nie samymi zabiegami kuracjusze żyją. Są jeszcze potańcówki, spacery, wycieczki, nowe przyjaźnie i... romanse.
Przyjechali do Inowrocławia podreperować zdrowie, a... nabawili się alergii
Wielu kuracjuszy nie ukrywa, że przyjechali do kujawskiego zdroju także w celu znalezienia sympatii. - Na turnusie chcę się oderwać od codzienności, przeżyć coś nowego, poczuć się atrakcyjną i pożądaną. Tak, chcę flirtować - mówi wprost puszysta poznanianka, spacerująca w Solankach.
Iwona Lewandowska, pracowniczka sanatorium "Energetyk" zauważa, że wielu spośród pacjentów tej placówki to osoby samotne, zwyczajnie poszukujące bratniej duszy. - Integracja jest widoczna chociażby w stołówce, przy stolikach - mówi. - Nasi goście chętnie uczestniczą w organizowanych przeze mnie wieczorkach zapoznawczych, poetyckich, czy dansingach - dodaje. Korzystają z zaproszeń na koncerty w Solankach.
Pobyt w uzdrowisko ma służyć nie tylko leczeniu ciała, ale również i ducha. - Gdy jesteśmy schorowani, lepiej znosimy ból, mając dobre samopoczucie. A dobre samopoczucie może zapewnić przyjazna dusza - twierdzi psycholog Anna Bejtka zajmująca się kuracjuszami w "Energetyku".
Niektóre kuracjuszki, zabiegając o partnera pragną się dowartościować. Elegancki strój zdradza ich zamiary. - Stroją się, co świadczy o tym, że są gotowe na romans - zauważa Wioletta z Gdańska z sanatorium "Pod Tężniami".
Inowrocław. Kuracjusz będzie podróżował oznakowanym rowerem
Panowie mają podobne pragnienia, ale z wiekiem pragną coraz młodszych partnerek. - Do sanatorium przyjeżdżają za stare kobitki - śmieje się 81-letni pan Waldemar z Kielc. - A ja lubię młode panie. Z kolei część kuracjuszek narzeka na zbytnią nachalność podrywaczy. - Spotkałam się z takim zachowaniem pod tężniami - mówi Jadwiga z Ostrowca Mazowieckiego. - Pospiesznie zbyłam delikwenta.
Goście inowrocławskiego zdroju są otwarci i chętnie okazują sobie uczucie. Czują się swobodnie podczas wypoczynku. Tutaj nie ma rzeczy, których nie wypada robić. Dużo dzieje się na sanatoryjnych potańcówkach. Często po tych imprezach tworzą się turnusowe pary. Starsza pani i starszy pan czule spoglądający sobie w oczy i trzymających się za rękę podczas spaceru to częsty widok w Parku Zdrojowym.
Czasami rodzi się uczucie, które potrafi przetrwać do końca turnusu albo i dłużej. 72-letnia Janina z Torunia poznała w sanatorium "Pod Tężniami" swojego życiowego partnera, który sam miał wtedy 75 lat. Rok później wzięli ślub.
