Zapomnieliśmy już o śniegu po kolana i o problemach z tym związanych. A tych od piątkowego wieczoru nie brakuje.
Do "Pomorskiej" dzwonią mieszkańcy wsi odciętych od świata. Przykładem jest Zaborowo. - Pług oczyścił tylko niewielki fragment drogi. Reszta jest zasypana. W niedzielę wieczorem wzywaliśmy pogotowie, bo chorej osobie trzeba było zrobić zastrzyk. Ekipa nie mogła dojechać - opowiada Czytelnik. - Dzwonię z Suchatówki. Droga przy torach jest zasypana. Gmina o nas zapomniała. Nie dotarł tu ani jeden pług. Nawet pieszo nie da się przejść - skarży się mieszkanka.
Autobusy w zaspach
Problemy miała komunikacja PKS w Inowrocławiu. Wczoraj rano dało się w miarę bezpiecznie dojechać do Bydgoszczy i Torunia, ale... - Autobus do Włocławka musiał zawrócić z trasy, która była zasypana śniegiem. Mieliśmy też problemy z obsłużeniem kursów do Kijewa i Woli Wapowskiej - usłyszeliśmy od pracowników PKS.
Kierowcy zwracają uwagę na to, że w wyniku pracy pługów znacznie zwężyły się jezdnie. W wielu miejscach mieści się tam tylko jeden pojazd.
Jak poinformowano nas w kuratorium oświaty, są problemy z dowozem dzieci do szkół wiejskich. Gimbusy z trudem poruszają się po zasypanych drogach. Są miejscowości, do których nie mogą wcale dojechać. Z tego powodu w lekcjach uczestniczy niewiele dzieci.
W mieście
Bez większych problemów kursują inowrocławskie autobusy MPK. W szkołach największym problemem jest śnieg na dachach. - Dyrektorzy będą musieli skorzystać z usług firm. Jest to dość kosztowne. Usunięcie śniegu zalegającego na metrze kwadratowym dachu kosztuje 4 złote. Tymczasem są szkoły, które mają do oczyszczenia 300 metrów kwadratowych - mówi Magdalena Kaiser, kierownik wydziału oświaty ratusza.
Pracują na okrągło
Mimo że drogowcy walczą ze skutkami zimy bez przerwy, wykorzystując cały posiadany sprzęt, sporo śniegu leży na chodnikach i osiedlowych ulicach. Prezydent Inowrocławia zasugerował, aby kierować pługi na wszystkie ulice, bez względu na ustaloną kolejność odśnieżania.
Przygotowany jest też plan wywożenia śniegu z miasta. W pierwszej kolejności usypane białe góry znikać mają z przystanków, skrzyżowań i większych parkingów na osiedlach.
Towar pierwszej potrzeby
Ręce zacierają duże markety. Łopaty do odśnieżania idą tam, jak ciepłe bułki. - Rano rzucili w jednym ze sklepów dwieście takich łopat. Pojechałem tam. Okazało się, że poszły w mgnieniu oka - mówi Ryszard Kawęcki, mieszkaniec inowrocławskiego przedmieścia.
- To prawda, łopaty do śniegu sprzedajemy teraz od ręki. W sklepie nie ma w tej chwili ani jednej. Czekamy na towar. Nasi klienci wykupili też prawie wszystkie elektryczne odśnieżarki. Została tylko jedna. W zależności od mocy silnika kosztują one od 350 do 500 złotych - informuje pracowniczka marketu technicznego na Rąbinie.