Krzysztof Herdzin od kilku lat mieszka w Warszawie. Jednak nadal jest mocno związany z Bydgoszczą. Tu mieszkają jego rodzice: pani Maria, artystka w chórze opery bydgoskiej i pan Henryk, tenor. I wiadomo po kim odziedziczył wszystkie pożądane talenty.
Fraza i transponowanie
A Herdzin ma ich sporo. Maciej Puto, rzecznik Filharmonii Pomorskiej i jego przyjaciel z okresu studiów w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy twierdzi, że zawsze uchodził za niezwykle utalentowanego pianistę: - Razem zaczynaliśmy studia, on u profesora Jerzego Sulikowskiego, niezwykle cenionego pedagoga. Krzysztof jeszcze w liceum interesował się również jazzem i był jego świetnym wykonawcą. Dla nas, wokalistów, znajomość z nim była niezwykle cenną, z uwagi na jego umiejętności znakomitego prowadzenia frazy i transponowania a vista.
Czym dziś zajmuje się Herdzin, któremu dwa lata temu pracujący w Holywood Jan A.P. Kaczmarek zaproponował współpracę? - Cenię sobie wszelką działalność związaną z muzyką. Pracuję jako muzyk jazzowy, ale i klasyczny. Bawi mnie muzyka rozrywkowa i pop. Jestem producentem płyt. Lada moment ukażą się płyty Ryszarda Rynkowskiego i Halinki Młynkowej, przy których pracowałem, a od soboty można kupić moją płytę autorską zatytułowaną "Dancing Flowers". To hołd złożony muzyce jazzowej z lat 60. i 70. inspirowany muzyką funky i wielkimi mistrzami.
**_Krystian i Quincy
Gdy pytam o jego muzycznych idoli, najpierw długo się zastanawia, potem mi tłumaczy, że trudno wybrać. W końcu decyduje się na dwa nazwiska z różnych muzycznych krańców. I wymienia pianistę Krystiana Zimermana i jazzmana Quincy Jonesa.
- _Bo moje zainteresowania są skrajne - tłumaczy. - W ubiegłym tygodniu zagrałem w warszawskim klubie "Tygmont". Kultowym, jazzowym klubie. Gram też z kwartetem Electric Quartet.
_Mówi o sobie, że jest wielkim szczęściarzem, że wiele już w życiu osiągnął, a ono okazało się dla niego niezwykle łaskawe.
- _Chciałbym zawsze robić to, co kocham. Dlatego opuściłem Bydgoszcz, bo tam nie było dla mnie godziwej pracy jako muzyk i wyjechałem do Warszawy. Tu mogę robić, to co lubię. Nikt mi niczego nie narzuca. Nie chcę, aby ktoś mnie urządzał, sam chcę wybierać.
Muzyka i kino
Z kompozytorem muzyki do "Marzyciela" poznał się przypadkiem. Jego umiejętności zarekomendował Kaczmarkowi wspólny znajomy. A Kaczmarek szukał wówczas sprawnego aranżera do napisanej właśnie muzyki. - Tę orkiestrację zrobiłem już dwa lata temu, ale film dość długo czekał na swoją premierę. Moja rola polegała na rozpisaniu muzyki, którą otrzymałem od Kaczmarka, na partie poszczególnych instrumentów orkiestry. To nie jest zajęcie mechaniczne. Mogę powiedzieć, że w filmie słychać także trochę z Herdzina.
