Około godz. 11 policyjny patrol wodny otrzymał telefoniczne zgłoszenie z WOPR Toruń o tym, że na 740. kilometrze Wisły, tj. na wysokości Wielkiej Nieszawki jacht żaglowo-motorowy ze sternikiem na pokładzie osiadł na mieliźnie i potrzebuje pomocy.
- Okazało się, że mężczyzna w starszym wieku wypłynął w samotny rejs po rzece kierując się w stronę Bydgoszczy i w wyniku zmiany kierunku szlaku żeglownego wprowadził jacht na wypłycenie rzeki i kamienie – informuje Wioletta Dąbrowska z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu. - Sternik nie był w stanie poradzić sobie w tej trudnej sytuacji i telefonicznie wezwał pomoc.
Warto zobaczyć: Od sierpnia 500+ inaczej. Na co mogą liczyć samotni rodzice?
Miejsce, w którym utknął jacht, było na tyle trudno dostępne, że niosący pomoc policjant i ratownicy WOPR musieli pozostawić swoje łodzie na mieliźnie, a do jachtu dotarli pieszo, idąc 50-60 metrów płycizną. Wspólnymi siłami udało się zepchnąć łódź na głębszą wodę. Żeglarz mógł ruszyć w dalszą drogę, zapewniając, że będzie trzymał się szlaku żeglownego, co przy niskim stanie Wisły jest sprawą kluczową.
Zobacz także: Info z Polski