Dla dwóch bydgoskich strażaków słowa pani rzecznik wcale nie były takie oczywiste. W marcu ubiegłego roku odmówili przyjazdu do pożaru, choć o pomoc prosił ich po sąsiedzku mieszkaniec pobliskiej kamienicy. Przybiegł boso do jednostki PSP przy ul. Pomorskiej w Bydgoszczy. Usłyszał, że... powinien zadzwonić na numer 998.
Przeczytaj także:Życie młodego chłopaka uratował sms wysłany przez przypadek do nieznajomej
- Łącznie ukaranych jest trzech strażaków - mówi Janusz Halak, z komisji dyscyplinarnej Komendy Wojewódzkiej PSP w Toruniu. - Dwóch dostało naganę, trzeci upomnienie.
Małgorzata Jarocka-Krzemkowska, rzecznik toruńskiej komendy PSP przekonuje: - Strażacy mają obowiązek przyjąć każde zgłoszenie o pożarze. Nie ma takiej reguły, że na przykład priorytetowo trzeba traktować wezwanie telefoniczne, czy przez CB radio.
Ten mechanizm nie zawsze jest oczywisty. Zatrzymując na ulicy strażnika miejskiego możemy w odpowiedzi usłyszeć, że mamy daną sprawę zgłosić telefonicznie.
- Powinno się nas wzywać dzwoniąc na numer 986 - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Komendy Straży Miejskiej w Bydgoszczy. - Oczywiście może się zdarzyć, że napotkany patrol, który prosimy o pomoc, jest właśnie w drodze do innej interwencji. Wówczas możemy zostać poproszeni o przedstawienie sprawy telefonicznie.
Bereszyński zapewnia, że w większości przypadków informowani przez nas strażnicy - o ile sami nie mogą od razu odpowiedzieć na nasze wezwanie - kontaktują się z dyżurnym na stanowisku kierowania i przekazują sprawę dalej.
Policja podejmuje działania w sprawach przedstawionych również anonimowo, czy to przez telefon, czy listownie. Nie zawsze jednak jest to możliwe.
- Jeśli okradziono nas i pobito, a za chwilę spotykamy patrol, to policjanci od razu zaczynają pościg za bandytą - wyjaśnia Piotr Duziak z zespołu prasowego KWP. - W sprawach bardziej skomplikowanych, jak choćby oszustwo, musimy udać się do komisariatu. To konieczne do spisania protokołu.
Czytaj e-wydanie »