
Pierwszym kontaktem z pracodawcą są zwykle dla kandydata dokumenty aplikacyjne, najczęściej CV. Dla wielu spośród poszukujących pracy jest to jednocześnie najtrudniejszy etap rekrutacji. Warto więc zawczasu zadbać, aby przedstawiający nas dokument podkreślał dopasowanie naszych doświadczeń i kompetencji do oczekiwań pracodawcy. Dobrym sposobem jest zamieszczenie w dokumencie tzw. success stories, czyli krótkiego, konkretnego opisu swoich największych sukcesów. I właśnie przez te „sukcesy” mogą pojawić się problemy.

Języki obce
Skoro piszesz w CV, że angielski i niemiecki znasz biegle, a w rzeczywistości ledwie posługujesz się tymi językami, nawet na pierwszej rozmowie kwalifikacyjnej mogą do ciebie zagadnąć po angielsku czy niemiecku. I po minucie konwersacji czy dwóch podziękują ci za udział w spotkaniu. Z innymi językami może być podobnie. Gdy nawet uda ci się przejść przez pierwsze sito, na drugim etapie pewnie polegniesz. Nie rozwiążesz testu.

Prawo jazdy
Starasz się o pracę, gdzie sporą część czasu będziesz musiał spędzić za kółkiem? Piszesz w CV, że masz prawo jazdy. To zwykle oznacza, że jeździsz płynnie, zdecydowanie, niczym Hołowczyc. Na rozmowie kwalifikacyjnej raczej nie dowiedzą się, jaka jest prawda. W pierwszy dzień pracy, tzw. testowy, gdy poproszą cię, żebyś np. chociaż przestawił służbowe auto, może być jednak niemiło.

Telefon do byłego szefa
Jeśli podajesz informację, że wcześniej byłeś np. przedstawicielem handlowym-menadżerem albo kierownikiem działu handlowego, a tak naprawdę pracowałeś jako akwizytor lub wykładałeś towar na hali w markecie, to też się szybko wyda. Wystarczy, że rekruter zadzwoni do twojego poprzedniego szefa i podpyta o ciebie.