W niedzielę w budynku Szkoły Podstawowej w Radomicach odbywały się wybory uzupełniające do samorządu. Rada Gminy wymagała uzupełnienia po tym jak mandat stracił Robert Szajgicki. W walce o głosy mieszkańców starły się dwa komitety wyborcze: "Porozumienie Samorządowe" i " Wspólna Sprawa".
Kandydatem "Porozumienia Samorządowego " był Leszek Szajgicki, brat byłego radnego Roberta Szajgickiego. Komitet wyborczy "Wspólna Sprawa" desygnował Piotra Skoniecznego, doświadczonego samorządowca, który w Radzie Gminy zasiadał dwie kadencje.
W głosowaniu wzięło udział 177 mieszkańców spośród 655 uprawnionych. Frekwencja wyniosła więc 27,02 procent. W ocenie Andrzeja Rozena, sekretarza Urzędu Gminy, była niezła, bo w tak zwanych wyborach terminowych wynosi często niewiele powyżej 30 procent. A w niedzielę mroźna aura nie zachęcała do wyjścia z domu.
Spośród 177 głosów dwa były nieważne. Większość głosujących wskazywała na Leszka Szajgickiego. Mandat pozostanie więc w rodzinie.
- To nie były uczciwe wybory - mówi Edward Celmer, pełnomocnik komitetu wyborczego "Wspólna Sprawa". - Nie można mówić o czystej grze w sytuacji, gdy jeden kandydat dowozi do lokali wyborców i kursuje samochodem pomiędzy sklepem w Biskupinie a lokalem. Polska wysyła obserwatorów na wybory na Białoruś, ale u nas gwałcone są reguły demokracji.
Piotr Skonieczny przyznaje, że i jego zachęcano, aby woził samochodem wyborców do lokalu, ale z tej propozycji nie skorzystał. - Po ostatnich wyborach zrewiduję swój udział w życiu publicznym, bo nie chcę brać udziału w farsie - mówi. -Osoby, które mogą wnieść coś społecznego w życie społeczności są wypierane na margines.
- Wyniki wyborów są już zatwierdzone - mówi Andrzej Rozen, sekretarz Urzędu Gminy. - O nieprawidłowościach nic mi nie wiadomo.
Leszek Szajgicki przyznaje, że w lokalu wyborczym był z żoną i rodziną. - Innych wyborców nie dowoziłem - dodaje.