- Wiele miejsc parkingowych w miastach zajętych jest przez auta, którymi nikt od lat nie jeździ. Wraki ukryte są też w stodołach i szopach na wsi. Dlaczego właściciele nie oddają tych aut na złom, na przykład do takiego punktu, jaki pan prowadzi w Czerniewicach? Czyżby chodziło o koszty?
- Oddanie samochodu do złomowania nic nie kosztuje. Tę usługę świadczymy bezpłatnie. Właściciel auta przy jego zakupie wnosi opłatę recyklingową w wysokości pięciuset złotych. My tę opłatę odzyskujemy. Ten, kto decyduje się oddać samochód do takiego punktu jak mój, nic nie płaci. Co więcej proponujemy bezpłatny transport i odbiór przeznaczonego do kasacji pojazdu. Ale właściciele aut nie płacą na przykład obowiązkowego ubezpieczenia za nieużywany samochód i dlatego zwlekają z oddaniem go na złom.
- Co się dzieje z autem, który oddajemy do złomowania?
- Takie auto jest rozbierane na części. Następnie poszczególne elementy poddawane są recyklingowi, a niektóre części, mogące być jeszcze wykorzystywane, sprzedawane.
- Ile aut rocznie złomowane jest w pana stacji?
- Mam zezwolenie na osiemset pojazdów. Trudno mi jednak powiedzieć, ile samochódów rocznie skasujemy, bo tego typu działalność prowadzę dopiero od dwóch miesięcy. Pięć lat natomiast zajęło mi doprowadzenie tego pomysłu do realizacji, spełnienie wszystkich wymagań związanych z ochroną środowiska.
- Skąd pomysł na rozpoczęcie tego typu działalności?
- Interesuje mnie wszystko to, co związane z samochodami. Czasami żartuję, że jak tylko się urodziłem, to od razu łapałem za kierownicę. Samochody, motocykle to moja pasja jeszcze z dzieciństwa. Od kilkunastu lat prowadzę firmę zajmującą się transportem krajowym i międzynarodowym, świadczę usługi z zakresu wyceny maszyn i urządzeń. Złomowanie pojazdów to kolejny krok w rozwoju firmy.