Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarocin: W aptece wydano kobiecie zły lek. Zmarła kilkadziesiąt godzin później

red
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Pixabay
Mieszkanka Jarocina zmarła kilkadziesiąt godzin po tym, jak otrzymała dziesięciokrotnie zawyżoną dawkę morfiny na raka. Lek wydano w jednej z aptek w Jarocinie przez osobę, która nie miała do tego uprawnień.

Do zdarzenia doszło w połowie listopada. Jako pierwsze poinformowało o nim radio TOK FM. W piątek, 9 listopada 2018 roku, do jednej z aptek w Jarocinie przyszła rodzina kobiety chorej na raka. Mieli ze sobą do realizacji receptę na morfinę. Usłyszeli, że lek będzie gotowy do odbioru następnego dnia. W sobotę rodzina ponownie pojawiła się w aptece i odebrała lek w zawyżonej, jak się potem okazało, dawce. Co więcej, lekarstwo zostało wydane przez osobę, która nie posiadała do tego uprawnień. Tego typu leki mogą być bowiem wydawane jedynie przez magistra farmacji. Tymczasem lek został wydany przez technika farmaceutycznego.

- W tej sprawie doszło do kilku naruszeń przepisów - mówi Łukasz Waligórski z Naczelnej Izby Aptekarskiej, redaktor naczelny portalu mgr.farm. - Po pierwsze, technik farmaceutyczny nie powinien być w aptece sam, po drugie, nie ma on uprawnień do wydania leku narkotycznego, może to zrobić tylko magister farmacji. Kolejna rzecz to nieprzestrzeganie procedur w przypadku pomyłki. Według kodeksu etyki aptekarza, każda pomyłka powinna być niezwłocznie naprawiona.

Łukasz Waligórski wspomina sytuacje, gdy farmaceuci wzywali policję, aby dotrzeć do pacjentów, którzy otrzymali niewłaściwy lek. - I to nie w tak drastycznych sytuacjach, jak dziesięciokrotnie większa dawka morfiny - przyznaje Waligórski.

Wielkopolski Inspektor Farmaceutyczny zgłosił tę sprawę do prokuratury, która zbada okoliczności wydania leku w nieprawidłowej dawce.

Kobieta chora na raka jeszcze w sobotę zażyła przepisaną i zawyżoną dziesięciokrotnie dawkę morfiny. - Mama była słaba. Ciężka choroba, chemioterapia. Ale był z nią kontakt. Wszystko koło siebie zrobiła. Sama jadła, potrzebowała tylko pomocy przy zejściu ze schodów. Była sobota, kiedy leki wykupiliśmy, wzięła dawkę wieczorem. Następnego dnia mama gorzej się poczuła, ale jeszcze te leki wzięła. W południe już nastąpił brak kontaktu. W sumie już rano trochę pojawiały się zaniki: co to za dzień? Co to za godzina? Po południu pojechaliśmy na pogotowie, bo mama nie jadła, nie piła, odmówiła zażycia leków. Tak to się skończyło. Dostała kroplówkę, następnego dnia zmarła - opowiada w rozmowie z radiem TOK FM pani Katarzyna, córka zmarłej kobiety.

Rodzina była przekonana, że kobieta zmarła z powodu ataku choroby. Nie przypuszczała, że mogło dojść do pomyłki. We wtorek, dzień po śmierci kobiety, do pracy przyszła kierowniczka apteki, która przejrzała recepty i książkę narkotyczną. Dopiero wtedy wykryto pomyłkę. Chociaż policja w końcu zajęła się sprawą, na razie jest ona prowadzona jedynie w kwestii dotyczącej sprzedaży leku przez osobę do tego nieuprawnioną.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jarocin: W aptece wydano kobiecie zły lek. Zmarła kilkadziesiąt godzin później - Głos Wielkopolski

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska