Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Gowin: - Wierzę, że prawdziwa polityka to rozumna troska o dobro wspólne

Rozmawiał Roman Laudański
Gowin: - Odszedłem z PO dlatego, że nie zgadzałem się z polityką gospodarczą, a raczej brakiem tej polityki. Nie zgadzałem się z biernym dryfowaniem.
Gowin: - Odszedłem z PO dlatego, że nie zgadzałem się z polityką gospodarczą, a raczej brakiem tej polityki. Nie zgadzałem się z biernym dryfowaniem. Roman Laudański
Rozmowa z posłem Jarosławem Gowinem, liderem "Godziny dla Polski".

- LOT, spółka w kłopotach finansowych, kupiła najdroższe samoloty, a PKP, które nie potrafią zorganizować punktualnych przewozów w czystych pociągach - włoskie Pendolino. Nikogo w rządzie to nie dziwiło?
- Za nadzór nad poszczególnymi ministrami odpowiada premier. Mam wrażenie, że polska gospodarka jest w tak kiepskim stanie po części dlatego, że Donald Tusk zamiast zajmować się problemami, o których pan mówi, koncentrował się konsekwentnie na badaniu sondaży opinii publicznej i trosce o utrzymanie się przy władzy. Pendolino czy dreamlinery pojawiały się na posiedzeniach rządu dopiero wtedy, kiedy pojawiały się kłopoty. Minister Nowak podjął decyzję o kupnie bardzo drogiego Pendolino zamiast tańszych, minimalnie wolniejszych, polskich pociągów. W przypadku dreamlinerów minister Budzanowski został wprowadzony w błąd przez ówczesny zarząd LOT-u.

- Tylko zwykli Polacy patrzą na to i są po prostu wkurzeni.
- Kłopotem Platformy - i innych partii finansowanych z budżetu - jest to, że za sprawą pieniędzy podatników, uwłaszcza się aparat partyjny - ludzi, którzy żyją z polityki, a nie dla polityki. On "otorbia" przywódców. Donald Tusk już dawno stracił kontakt z życiem normalnych Polaków. Nie zna ich problemów, ponieważ wokół niego jest szczelny dwór odcinający go od kontaktu z rzeczywistością.

- Nikt tego nie zauważył?
- Po to startowałem na przewodniczącego PO, żeby wstrząsnąć partią. Pokazałem, że praktyka rządów Donalda Tuska nijak ma się do naszego programu, a często jest jego przeciwieństwem. Poparło mnie 20 proc. działaczy, to dla wielu było zaskoczeniem, ale większość członków PO opowiedziało się jednak za kontynuacją dotychczasowej polityki. Oznaczało to dla mnie, że muszę z Platformy odejść.

- Co się stało z PO?
- Do osób ideowych dołączyły rzesze ludzi, przedstawicieli gatunku "homo geszeftus" - lgnących do każdej partii władzy. Dziś skolonializowali PO. Tusk jest niezwykle skuteczny w zdobywaniu władzy, a później wykorzystuje ją tylko dla jej umacniania.

- To jest wyrachowane działanie?
- Uważa, że wszelkie śmiałe, zdecydowane reformy prowadzą do utraty władzy. Pod tym względem premier prezentuje podejście zbieżne z poglądami wielu polskich urzędników. To jałowa polityka. Może, od biedy, sprawdzać się w czasach dobrego rozwoju gospodarczego, ale gdy zastukał kryzys - trzeba było zdobyć się na zdecydowane działania. Niewiele ich było - np. podniesienie wieku emerytalnego. Bardzo słuszna reforma.

- Jak dla kogo. Nie jestem zachwycony obowiązkiem dłuższej pracy.
- A byłby pan zadowolony, gdyby system ubezpieczeń społecznych zbankrutował i nie byłoby szans na jakąkolwiek emeryturę?

- Ten system i tak - prędzej czy później - zbankrutuje.
- Dlatego, żeby temu zapobiec, trzeba szeregu zdecydowanych działań. Podniesienie wieku to tylko jedno z nich. Trzeba stworzyć prawdziwą politykę rodzinną. Przecież to nie jest tak, że młodzi Polacy nie chcą mieć dzieci. W Wielkiej Brytanii mają po kilkoro. Tam dzietność Polek należy do jednej z najwyższych w Europie! A w Polsce młodzi boją się posiadania dzieci, bo ich na to nie stać.

- A z czego mają te dzieci utrzymać? Z umów śmieciowych? Z zasiłku dla bezrobotnych? Dzieci znajomych marzą tylko o tym, żeby wyjechać z Polski.
- Dlaczego tak się dzieje? Można o to zapytać przedsiębiorców, którzy powinni tworzyć nowe miejsca pracy. Chętnie zatrudniliby więcej osób, gdyby koszty pracy nie były tak duże. Gdyby nie nękano ich kontrolami, prawo gospodarcze nie było tak skomplikowane, a minister Rostowski nie wyciskałby ich jak cytryny.

- Przecież po to jest rząd, żeby to zmienić!
- Jako minister sprawiedliwości starałem się upraszczać prawo i poprawiać warunki do prowadzenia działalności gospodarczej. W dodatku jechałem na zaciągniętym hamulcu, ponieważ premier nie był zainteresowany moimi działaniami. Nie udzielał mi wsparcia, a od pewnego czasu patrzył na mnie wyłącznie jak na konkurenta. Dopóki na polskiej scenie politycznej nie pojawi się - nie tyle nowa partia, co rzesza nowych liderów, wyłonionych z samorządów, organizacji pozarządowych, środowisk naukowych i biznesowych - dopóty polskie państwo będzie funkcjonować tak, jak do tej pory.

- Pan opuścił Platformę ze względów ideologicznych? Polacy chcą kłótni o aborcję, in vitro?
- Jestem człowiekiem przywiązanym do kilku prostych, tradycyjnych wartości i nigdy nie podniosę ręki za tworzeniem paramałżeństw homoseksualnych czy za przyznaniem homoseksualistom prawa do adopcji dzieci. Odszedłem z PO dlatego, że nie zgadzałem się z polityką gospodarczą, a raczej brakiem tej polityki. Nie zgadzałem się z biernym dryfowaniem. Bez rozwiązywania problemów, na które pan wskazuje: z brakiem miejsc pracy, obniżającym się zarobkami i źle działającą administracją państwową.

- Za chwilę "bitwa warszawska". Hanna Gronkiewicz-Waltz polegnie?
- Byłem przekonany, że nie, ale ostatnie sondaże pokazują, że może zostać odwołana. Jeśli tak się stanie, to będzie mi jej żal. Płaci nie za swoje grzechy. Wielu warszawiaków pójdzie zagłosować nie przeciwko Hannie Gronkiewicz-Waltz, bo nic do niej nie mają, a przeciw Donaldowi Tuskowi. Jeżeli referendum będzie skuteczne, to Donald Tusk powinien ustąpić z funkcji przewodniczącego PO i jako premier podać się do dymisji.

- A może będą głosowali przeciwko bałaganowi w stolicy? Drogiej i mało sprawnej komunikacji czy chaosowi na ulicach?
- Rozmawiamy w Toruniu, w którym widzę dużo pozytywnych zmian. Kiedy chodzę po Warszawie, też widzę dużo dobrych efektów pracy pani prezydent. Cenię ją za jedno: w przeciwieństwie do Tuska, który bał się podejmowania decyzji, Hanna Gronkiewicz-Waltz je podjęła. Pewnie popełniła dużo błędów.

- Dopiero po zapowiedzi referendum zaczęła zwalniać urzędników odpowiadających za chaos. Referenda wymuszają aktywność polityków.
- To namacalny dowód na to, że Polska jest krajem wielu niezrealizowanych szans i możliwości, bo mamy słabą klasę polityczną. W Warszawie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wiele problemów zaczęło znikać. To samo mogłoby się dziać w całym kraju, gdyby politycy byli bardziej kompetentni, profesjonalni i odważniejsi w działaniu.

- Czyli poparcie dla PO musiałoby spaść poniżej 10 procent, żeby wreszcie wzięli się do roboty?
- Próg szokowy jest wyższy. Kiedy spadnie im poniżej 20 procent, to będzie szok, tak jak i odwołanie Hanny Gronkiewicz-Waltz spowoduje podobną reakcję. Czy PO będzie potrafiła się otrząsnąć, wyciągnąć wnioski? Nie wiem. Zostawiłem tam wielu przyjaciół, wartościowych ludzi, za których trzymam kciuki. Żyję nowym projektem, akcją "Godzina dla Polski". Przystępuję do oddolnej budowy nowego obozu politycznego. Chcę stworzyć formację, która będzie poważnie podchodziła do składanych przez siebie obietnic.

- W czasie najbliższych wyborów staniemy przed dylematem: dżuma czy cholera? I "dla zdrowotności" pozostaniemy w domach.
- Doskonale rozumiem takie osoby, bo sam nie miałbym na kogo głosować, ale wierzę, że obóz polityczny, który tworzę, będzie alternatywą dla dotkniętej gangreną PO i dla owładniętego radykalizmem PiS.

- Jako były minister sprawiedliwości nie uważa pan, że sprawę katastrofy smoleńskiej można było lepiej poprowadzić?
- Na początku śledztwa i w działaniach dyplomatycznych wobec Rosji popełniono wiele błędów. Nie należę do tych, którzy uważają, że w Smoleńsku doszło do zamachu. To był tragiczny w skutkach wypadek. Popieram inicjatywę prof. Kleibera, by przy ustalaniu okoliczności tej katastrofy doprowadzić do spotkania naukowców z obu stron. Jedni i drudzy podnoszą poważne argumenty. Pamięć dla ofiar katastrofy, szacunek dla ich rodzin i chęć uniknięcia błędów w przyszłości powinny skłonić nas wszystkich do wyjaśnienia jej za wszelką cenę. Reprezentuję smoleńskie centrum. Ludzi, którzy nie dają wiary oskarżeniom, że to był zamach, ale uważają też, że państwo zawiodło, skoro do tej katastrofy doszło.

- Nowe ugrupowanie to "Godzina dla Polski". Godzina to nie za mało?
- (uśmiech) Każdy może zadeklarować więcej.

- Trochę "kanapowo".
- "Godzina dla Polski" skupia nie "kanapę", a kilkanaście tysięcy ludzi z całego kraju. Zadeklarowali oni gotowość poświęcenia tygodniowo wielu tysięcy godzin dla poprawienia jakości polskiego życia publicznego.

- Był pan publicystą katolickim oraz ministrem sprawiedliwości. Polski Kościół poradzi sobie z pedofilami?
- Problem jest. Pytanie: w jakiej skali? Uważam, że ta skala jest przez media rozdmuchiwana. Mamy wręcz do czynienia z antykościelną kampanią, co nie zmienia faktu, że pedofilia jest zbrodnią. Każdy pedofil, niezależnie: świecki czy duchowny, powinien być surowo ukarany. Kościół w Polsce, podobnie jak i w wielu innych krajach, nie bardzo potrafi sobie z tym poradzić. Zbyt często dochodziło do zamiatania spraw pod dywan. Dziś Kościół płaci za to ogromną cenę. Sam byłem zaangażowany w wyjaśnianie takich przypadków. Nigdy nie zapominam, że Kościół to nie tylko nieliczni księża-pedofile. To tysiące wspaniałych księży, zakonnic poświęcających swoje życie dla innych.

- Nie nachodzi pana czasem refleksja: a po co pchałem się do polityki?
- Nie. To bardzo ciężka praca. Dużo stresów. Trzeba mieć grubą skórę. Wierzę, że prawdziwa polityka, ta którą chcę uprawiać jest - jak mawiali starożytni mędrcy - rozumną troską o dobro wspólne. I lepiej lub gorzej w taki właśnie sposób staram się służyć milionom Polaków.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska