Do tragedii doszło w Łodzi, a z relacji policji wynika, że 34-letni mężczyzna jechał przynajmniej 220 kilometrów na godzinę. Na takiej wartości zatrzymał się bowiem prędkościomierz jego motoru.
Natomiast z niepotwierdzonych informacji wynika, że najprawdopodobniej stracił panowanie nad rozpędzoną maszyną podczas manewru wyprzedzania. Niestety, jazdę zakończył na przydrożnym słupie reklamowym.
Nad takim ludzmi nie mam litości. Powinie być płacony podatek roczny w kwocie 7.000tys.zł.od posiadania motoru na usuwanie zniszczonych słupów i leczenie szpitalne.
~motocyklista~
A winny jest na pewno kierowca osobówki, która jechała kilometr dalej!
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl