MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy panuje

Paweł Cieciura ([email protected]) Fot. Internet
"Bandyty z rządu chcom naszej zguby" - krzyczy z trybuny człowiek w biało- czerwonym krawacie. "Brawo!" - skandują ludzie w identycznych krawatach. To nie jest relacja ze zjazdu pewnej partii. To fragment komiksu o przygodach Jeża Jerzego.

     Jeszcze kilka lat temu nowe komiksy wydane w Polsce można było policzyć na palcach jednej ręki. Obecnie w skali roku ukazuje się około 250 tytułów. Wciąż dużą popularnością cieszą się reedycje kultowych Klossów, Janosików, czy Kapitanów Żbików, ale do masowej wyobraźni coraz odważniej wkraczają do niedawna zupełnie nieznani bohaterowie: Jeż Jerzy, Wilq czy Smutny.
     Tytus i spółka
     
- Komiksy wyszły z podziemia - nie ma wątpliwości Małgorzata Kujawska, sprzedawczyni z toruńskiego Empiku. - Mniej więcej od roku ich sprzedaż systematycznie rośnie. Komiksowy boom stał się faktem.
     Inni właściciele księgarń potwierdzają tę opinię. Nowe tytuły powstają jak grzyby po deszczu. A co ciekawe: nie upadają. Wydawcy najwyraźniej zwietrzyli szansę na dobry interes. Młodzi konsumenci wydają się usatysfakcjonowani: mają w czym wybierać. Chłopcy wolą konwencję science-fiction, albo thrillery. Dziewczynki częściej kupują japońskie mangi. Choć komiksy nie są tanie (średnia cena to ok. 15 zł), kilka z nich osiągnęło blisko dziesięciotysięczne nakłady, czyli więcej niż niejedna książka. To o czymś świadczy.
     Ale nie zawsze tak było. - Jeszcze do niedawna komiks był rozrywką dla wąskiej grupy koneserów - mówi dr Tomasz Marciniak, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. - Pozostawał chyba jedynym gatunkiem zachodniej popkultury, który nie przyjął się na polskim gruncie. Bo przecież dżinsy, jazz, rock i guma do żucia się przyjęły
     Przyjęły się też fastfoody, MTV, supermarkety, filmy z Arnoldem Schwarzeneggerem. Ale z komiksem coś było nie tak. - W naszej kulturze zakorzeniło się takie przekonanie, że jeśli coś jest kolorowe i bogato ilustrowane, to jest to od razu niepoważne i nadaje się co najwyżej na tanią rozrywkę dla dzieci - _uważa dr Marciniak. - Poza tym komiks w Polsce przez dekady był utożsamiany ze zgniłą kulturą kapitalistycznego zachodu. Przez cały okres PRL-u byliśmy skazani wyłącznie na bohaterów pokroju "Kapitana Żbika", "Tytusa", czy "Klossa".
     Polska bez fikcji
     Ale czasy się zmieniają. Dziś Kapitan Żbik i spółka mają na komiksowym rynku poważnych konkurentów. Jednym z nich jest wspomniany Jeż Jerzy autorstwa Rafała Skarżyckiego i Tomasza Leśniaka. Jeż to bohater silnie osadzony w polskiej rzeczywistości. Jeździ na deskorolce, walczy ze skinami, wyśmiewa się z Młodzieży Wszechpolskiej i z Andrzeja Leppera. Żyje życiem młodzieży z blokowisk.
     W podobnych realiach toczy się akcja znakomitego komiksu Michała Śledzińskiego "Osiedle Swoboda" (nakład: ok. 9 tys.). Na osiedlu wszystko, dosłownie wszystko, jest obskurne. Z obskurnych kamienic odpada obskurny tynk. Wszędzie śmierdzi. Przed sklepem żule wypatrują od kogo by tu wysępić parę groszy. Bohaterowie to Smutny i Niedźwiedź. Czasami pracują dorywczo w kostnicy, albo kopią groby. Jednym słowem: Polska bez fikcji.
     Nieco świeżości wnosi za to "Wilq Superbohater" braci Minkiewiczów, obsypany nagrodami na festiwalu w Łodzi. Wilq to taki polski Kaczor Donald, zabawny frustrat, który ucieka przed funkcjonariuszami Wojskowej Komisji Uzupełnień. Ale jak przystało na superbohatera Wilq stawia też sobie wyższe cele np. ściga tajnych agentów w Urzędzie Marszałkowskim. W efekcie cały komiks wygląda jak parodia Supermana. W każdym razie jego twórcom na pewno nie można odmówić inteligencji.
     
Ale oczywiście nie wszystkie komiksy zachwycają. Wiele sensacyjno-kryminalnych tytułów powiela schematy znane z filmów Pasikowskiego: dużo efekciarskiej przemocy, i nieparlamentarnych wyrażeń. - Te komiksy oddają ogólny stan naszej kultury - twierdzi Tomasz Marciniak.

     Generacja Kaczora Donalda
     Doktor Marciniak przyznaje jednak, że o ile graficzna strona polskiego komiksu nie odbiega w niczym od światowych standardów, to jednak na nadmiar dobrych scenarzystów nie możemy narzekać. Jest deficyt.
     Ale mimo wszystko wzrastające wyniki sprzedaży komiksów mówią same za siebie. Skąd wziął się ten nagły boom?
     Marciniak jednej z przyczyn doszukuje się w popularyzacji komiksu przez gazety, które zaczęły drukować różnego typu historyjki obrazkowe. - _Poza tym na rynek wkroczyła właśnie nowa generacja konsumentów, wychowanych już w III RP na Kaczorze Donaldzie - _dodaje.
     Istotnym czynnikiem jest także postępujące przeobrażanie się naszej kultury w cywilizację obrazkową. - _Znacznie łatwiej jest nam przyswoić informację, która zawiera jakiś obrazek - _tłumaczy dr Marciniak. - Dlatego _obrazki są niemal wszędzie: w instrukcjach obsługi, w przepisach kulinarnych, na drzwiach toalet. Po prostu coraz mniej chce nam się czytać.

     Ale wydaje się, że nie ma już odwrotu. Komiks w Polsce zmierza do tego, by wyjść z ciasnej niszy i stać się elementem kultury masowej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska