W największej świeckiej hurtowni płytek i paneli podłogowych "Saturn" zwiększony ruch widoczny jest od połowy listopada. Sprzedaż wzrosła o 30 proc. W najbliższych tygodniach prawdopodobnie skoczy o kolejne 20 proc., a może więcej. Obok osób, które do zakupów skłania informacja o zniesieniu ulgi remontowej, sporo jest też firm, które robiły w ostatnim czasie duże zakupy, aby zapłacić niższy podatek, który w listopadzie naliczany jest podwójnie.
- Wielu kupujących płytki z pewnością nie zamierza ich wykorzystywać w najbliższym czasie, można się tego domyślić po małej sprzedaży kleju - zauważa Krzysztof Ziuziakowski, szef Saturna. - O ile płytki można trzymać nawet na balkonie, to do kleju trzeba mieć już jakieś pomieszczenie. A mieszkający w bloku nie zawsze takim dysponują.
Pewną nowością jest również to, że świeckie sklepy coraz częściej odwiedzają mieszkańcy innych miast, gdzie nie brakuje dużych salonów w materiałami budowalno-wykończeniowymi.
- Mamy sporo klientów z Grudziądza, Bydgoszczy, którzy przyjeżdżając do Świecia liczą na to, że uda im się kupić wybrany wzór taniej niż np. w Obi czy Leroy Merlin - mówi Ziuziakowski. - Klienci już wiedzą, że ceny są umowne. Praktycznie nie spotyka się osób, które nie chciałby się targować.
Wanna może poczekać
Podobne spostrzeżenia ma Krzysztof Chojnacki z firmy Halmix oferującej pełne wyposażenie łazienek. - Największym powodzeniem cieszą się płytki, kabiny prysznicowe i wanny - wylicza. - Zwiększone obroty, o jakieś 25 proc., zauważamy od mniej więcej dwóch tygodni. Są klienci, którzy nie kryją, że remont łazienki będą robić za pół roku, ale zakupy robią już teraz, aby skorzystać z ulgi.
Zdaniem Chojnackiego, ruch widoczny jest przede wszystkim w sklepach oferujących szeroki asortyment i posiadających własny magazyn. - Nie brakuje ludzi, dla których zakupy to udręka i są szczęśliwi, gdy wszystko, czego potrzebują do odnowienia łazienki znajdą w jednym miejscu - podkreśla. - Ludzie nie zawsze chcą czekać na towar tydzień lub dwa.
Nic takiego nie widać
Są jednak i tacy, którzy na doniesienia o wielkim ruchu w branży, reagują zaskoczeniem. - Chociaż media ciągle o tym trąbią, nie odczuwamy większego wzrostu sprzedaży - podkreśla Sławomir Grabowiecki z Libry. - Potwierdza to wielu producentów. Nie można więc mówić o jakimś boomie. To, że w jednym sklepie, ze względu na taką, a nie inną politykę, skoczyły gwałtownie obroty, nie świadczy jeszcze o tym, że ludzie, w obawie przed zlikwidowaniem ulgi, masowo robią zapasy. A tak było w kwietniu ubiegłego roku, gdy Vat w budownictwie wzrósł z 7 do 22 proc.
- Wtedy sklep był czynny od rana do 21 - wspomina Sławomir Grabowiecki. - Teraz nie widzimy potrzeby przedłużania czasu pracy. Dlatego cała sprawa wydaje się mocno przesadzona.
_Kolejki nie widać także w sklepie z farbami przy ulicy Klasztornej w Świeciu. - _Mama nadzieję, że za jakiś czas ruszy się sprzedaż - życzy sobie Magdalena Arbat. - W ubiegłym roku widoczny wzrost sprzedaży był dopiero w połowie grudnia. Ale nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Tak dzieje się praktycznie co roku.
Tekst ifot.
