Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest Srebrny Niedźwiedź! Dzieło Romana Polańskiego zdobyło nagrodę w Berlinie

(AWE), (DZ)
Fot. www.berlinale.de - oficjalna strona Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie
Fot. www.berlinale.de - oficjalna strona Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie
- Ten klimat: niepokój, mroczne osaczenie - mówi torunianka Mirosława Pawlik. - W "Autorze widmo" jest wszystko, co najlepsze!

- Znamy wszystkie filmy Romana Polańskiego - mówi Marek Pawlik, który razem z żoną przyszedł na premierowy pokaz do toruńskiego kina. - Dlatego nie zastanawialiśmy się długo nad obejrzeniem "Autora widmo". I warto było.

Tego samego zdania było jury festiwalu filmowego w Berlinie. Roman Polański zdobył tam w sobotę Srebrnego Niedźwiedzia - nagrodę dla najlepszego reżysera.

Ale mimo to pod kinami w regionie nie ustawiają się kolejki. Dlaczego?

Były premier i reżyser: osaczeni

- Tłumów przy kasach nie ma - przyznaje Monika Czupryńska, pracownik toruńskiego kina. - Na wieczorny seans mamy ok. 50 rezerwacji. A sala ma ponad 300 miejsc. Ale film dopiero wszedł do kin, myślę, że chętnych do jego obejrzenia będzie więcej.

Dlaczego? Nie bez znaczenia może być burza medialna, która kilka tygodni temu rozpętała się wokół uwięzienia reżysera. Paradoksalnie dzięki niej "Autor widmo" nabrał cech osobistych i może być odczytywany w kontekście biografii Polańskiego.

O czym jest film? Fabuła wydaje się prosta. Były premier Wielkiej Brytanii Adam Lang (w tej roli Pierce Brosnan) chce napisać wspomnienia. Wynajmuje do tego pisarza - tzw. "ghostwritera", "autora widmo". Ale literat ginie w tajemniczych okolicznościach. Jego miejsce zajmuje kolejny pisarz - gra go Ewan McGregor. Choć staje się on głównym bohaterem filmu - nigdy nie poznajemy nawet jego nazwiska.

Nowy autor ma tylko 2 tygodnie na napisanie książki. Zaczyna rozmawiać z byłym premierem i powoli odkrywa siatkę kłamstw. Jego życiu zaczyna zagrażać niebezpieczeństwo. A kiedy wpada na trop mrocznego sekretu premiera, wokół pisarza powoli zaciska się śmiertelna pułapka.

I właśnie ten motyw najsilniej łączy się z biografią reżysera. W filmie premier ogląda na ekranie telewizora siebie samego, podglądanego przez dziennikarzy. Podobnie Roman Polański, który pozostaje w areszcie domowym, może zobaczyć w telewizji dziennikarzy obserwujących jego dom.

Polański w starym, dobrym stylu

- Owszem, widać pewne podobieństwa tych sytuacji - przyznaje Katarzyna Lasek z Bydgoszczy, fanka twórczości Polańskiego. - Trudno nie myśleć o sytuacji reżysera podczas oglądania tego filmu. Ale nie to jest jego najmocniejszą stroną. To po prostu Polański w starym, dobrym stylu.

- Mamy tu wszystkie cechy innych filmów tego reżysera - mówi Dorota Nowotko, która obejrzała film w Toruniu. - Jest klimat, tajemnica, napięcie. I niesamowita muzyka, która naprawdę robi wrażenie.

Całkiem, całkiem, ale "Matrix" lepszy?

Jednak nie wszyscy są tego samego zdania. - Film całkiem, całkiem, ale w pamięć raczej nie zapadnie - mówi Tomasz Tarkiewicz z Włocławka. Na film wyciągnęła go dziewczyna. - Nie jest to rzecz, do której się wraca po jakimś czasie, jak np. "Matrix". Ta cała afera tylko nadała rozgłosu filmowi, dlatego widzów pewnie będzie sporo. McGregora widziałem już w "Gwiezdnych wojnach" i "Trainspotting", inaczej pewnie nie dałbym się namówić - dodaje.

Tomasz Turski, bydgoszczanin, na film "Autor widmo" wybrał się w dzień premiery. - Najpierw przeczytałem książkę "Ghostwriter", na podstawie której powstał film. Raczej się rozczarowałem - mówi. - Książka była lepsza. Zabrakło Polańskiego w tym wszystkim. Naczytałem się, że film jest genialny. A nie jest.

Tomek jest fanem Polańskiego. Ma kolekcję płyt z filmami reżysera. - Myślę, że ta historia z pedofilską akcją sprzed lat przysporzy wielu nowych widzów, którzy nie znają wcześniejszych filmów autora - mówi bydgoszczanin. - Ja jestem tu ze względu na to, że szczerze lubię jego twórczość. Jednak ten film mnie zawiódł.

Są jednak i tacy, dla których całe zamieszanie wokół polskiego reżysera nie ma większego znaczenia. - Nie interesuje mnie ta otoczka medialna i cała afera sprzed lat - mówi Justyna Trzcińska z Włocławka. - Klimat filmu jest niezły, napięcie, pomimo paru dłużyzn, też jest. I co najważniejsze, warto poczekać do końca. Niby zupełnie inny Polański, a jednak to jego styl. Miła niespodzianka.

Niedźwiedzie - do trzech razy sztuka

To już trzecia berlińska nagroda dla polskiego reżysera. W 1965 r. Polański dostał Srebrnego Niedźwiedzia za "Wstręt", a rok później - Złotego Niedźwiedzia za film "Matnia". W tym roku nie mógł osobiście odebrać nagrody - ciągle przebywa w areszcie domowym w swojej willi w Szwajcarii. Srebrnego Niedźwiedzia odebrali w jego imieniu producenci "Autora widmo": Alain Sarde i Robert Benmussa. Złotego Niedźwiedzia za najlepszy film dostał turecko-niemiecki "Miód", a nagrodę specjalną - rumuńsko-szwedzki film "Kiedy chcę gwizdać, gwiżdżę".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska