Jezioro Ostrowskie pochłonęło kolejną ofiarę. Po tej tragedii na naszym forum internetowym oraz w telefonach czytelników pojawią się głosy, że w Przyjezierzu nie powinno być kąpieliska, bo jest tu zbyt niebezpiecznie.
Boje wyznaczają bezpieczeństwo
Jak mówi Krzysztof Zwoliński, dyrektor GOKiS w Jeziorach Wielkich, który zarządza plażą w Przyjezierzu kąpielisko spełnia wszelkie normy. Ratownicy ustawiają co roku boje tam, gdzie można pływać czyli do głębokości około 4 metrów.
Tam gdzie jest niebezpiecznie, ze względu na dużą głębokość i uskoki ustawiono tablice ostrzegające.
- To ostatnie utonięcie wydarzyło się na terenie, gdzie jest zakaz kąpieli o czym informują duże tablice. Zwykle człowiek tonący walczy, wzywa pomocy, my możemy wtedy zareagować. Tu chłopak nie dał w żaden sposób znać, że się topi. Informację o tym, że zginął dostaliśmy po około pół godzinie - mówi Józef Michalak, szef drużyny WOPR w Przyjezierzu.
Nawet ratownik nie ryzykuje
W najgłębszym miejscu jezioro ma 20 metrów głębokości. Głębokość przy plaży, gdzie stoją tablice ostrzegające sięga 10 metrów.
- Na tę głębokość bez specjalistycznego sprzętu nie zanurkuje żaden ratownik. Jeśli ktoś tam zniknie pod wodą to my właściwie możemy już zejść tylko po ciało, bo po 3 minutach pod wodą mózg człowieka umiera.
W tym sezonie plaży w Przyjezierzu pilnuje 5 etatowych ratowników, zatrudnionych przez gminy Strzelno i Jeziora oraz 30 społeczników. Pilnują strzeżonej plaży, choć doglądają też niestrzeżonego kąpieliska. W feralną niedzielę było ich 12. Józef Michalak mówi, że ratownicy upominają ludzi kąpiących się poza bojami. Nie mają jednak uprawnień by za to karać, czy zmuszać do wyjścia z wody.
Jak mówi szef drużyny ratowników kiedy na plaży wypoczywa nawet tysiąc osób trudno ratownikom wychwycić osoby, które nie potrafią pływać, czy też piją alkohol i wchodzą do wody mimo zakazu.
Pechowy początek sezonu
Nawet w niedzielę już po tragedii ludzie nadal kąpali się wbrew zakazowi. Przypomnijmy, że ostatnie utonięcie w Przyjezierzu miało miejsce w 2008 roku. Większość osób, które straciły życie w tym jeziorze kąpała się właśnie w niebezpiecznym miejscu, gdzie jest uskok. Do większości utonięć doszło na początku sezonu.
- Jest taki przesąd, że kiedy w Markowicach odbywa się odpust jezioro w Przyjezierzu zabiera ofiarę. Ze wszystkich osób, które tu się utopiły połowa straciła życie właśnie w czasie odpustu. W minioną niedzielę też był odpust - mówi nam osoba mieszkająca w pobliżu Jeziora Ostrowskiego.
Czy wierzymy w przesądy czy nie ostrożnym nad wodą trzeba być zawsze. O tym, że w Przyjezierzu niedaleko brzegu jeziora woda staje się bardzo głęboka wiedzą wszyscy. Trudno zatem zrozumieć dlaczego dziesiątki osób lekceważy ostrzeżenia i wchodzi do wody pomimo zakazu. W miniony weekend także byłam świadkiem takich beztroskich kąpieli.