W radzie gminy JezioraJarosław Graczyk to główny opozycjonista. Po godzinach działał w stowarzyszeniu "Kujawskie Pogranicze". Organizacja istnieje od 2007 roku, ma na celu wspieranie sportu, od początku radny był jej prezesem.
Dostali pieniądze i zaczęły się problemy
Niedawno okazało się, że musi wybrać - albo mandat albo "Kujawskie Pogranicze".
Skąd ta zmiana? Wiosną tego roku stowarzyszenie dostało od gminy dotację, 40 tys. zł na upowszechnianie sportu. I zostało to uznane, za prowadzenie działalności gospodarczej z wykorzystaniem mienia komunalnego, czego prawo rajcom zakazuje. Kiedy tylko pojawiły się głosy, że Jarosław Garczyk nie może łączyć funkcji radnego z działalnością prezesa "Kujawskiego-Pogranicza", ten złożył rezygnację.
Choć członkowie stowarzyszenia nie zgadzają się ze stwierdzeniem, o "wykorzystaniu mienia komunalnego". Procedura mająca doprowadzić do wygaśnięcia jego mandatu, dalej trwała.
Po kilkumiesięcznej wymianie pism, przewodniczącego Romana Skowrona z wojewodą, radzie gminy przedstawiono w końcu projekt uchwały o wygaśnięciu mandatu radnego Jarosława Graczyka.
Sam zainteresowany mówi, że przepisy, na które się powołano nie dotyczą go, bo on nie prowadzi działalności gospodarczej z wykorzystaniem mienia gminy. Jak wyjaśnią władze gminy - wójt i przewodniczący rady - nie chcieli pozbawiać radnego mandatu. Nawet w piśmie do wojewody przewodniczący Roman Skowron uzasadniał, że kadencja i tak się kończy, a wcześniej radny zrezygnował z zasiadania w zarządzie stowarzyszenia. Urzędnicy wojewody uznali jednak, że rada gminy w Jeziorach Wielkich musi w głosowaniu wypowiedzieć się na temat wygaśnięcia mandatu. Solidarnie więc wywiedzieli się przeciw usunięciu kolegi z rady. Przypomnijmy, że w 2009 roku czterej radni z Janikowa złożyli rezygnację po tym, jak wytknięto im łączenia działalności w klubie sportową z pracą w samorządzie.