Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jolanta Fierek: - Praca z Prezydentem Wałęsą to jakby nowe życie, inny świat

Anna Klaman
Anna Klaman
Nadesłane
Rozmowa z Jolantą Fierek, byłą panią burmistrz Czerska. O jej pracy w Gdańsku w Instytucie Lecha Wałęsy, ale także o Czersku

Pracuje Pani w Instytucie Lecha Wałęsy. Od kiedy i w jakim charakterze?

- Tak, pracuję w Instytucie Lecha Wałęsy, który to instytut ma swoje biuro także w Gdańsku. I to w jednym z najciekawszych obiektów Gdańska - w Europejskim Centrum Solidarności. Pracuję od kilkunastu dni, na czas nieokreślony. Jestem członkiem Rady Programowej Fundacji i mam zaszczyt współpracować w niej z bardzo ciekawymi ludźmi. Statutowo jestem zastępcą prezesa Fundacji.

Czy ta praca sprawia Pani satysfakcję? Czym się Pani konkretnie zajmuje?

Oj, ta praca to dla mnie jakby nowe życie, inny świat. Mnóstwo ciekawych ludzi o bardzo szerokich horyzontach, mnóstwo nowych wyzwań. Pan Prezydent Lech Wałęsa to niekwestionowany symbol „Solidarności”, postać rozpoznawalna na całym świecie. Jak zdążyłam już zauważyć, niemal codziennie dzwonią do jego biura telefony ze świata, przychodzi mnóstwo zaproszeń do odwiedzenia krajów, nawet tych na antypodach. No i codziennie wiele osób przychodzących do Instytutu, by choć przez chwilę porozmawiać z Prezydentem i zrobić sobie z nim fotkę. To bardzo miłe, ale widzę też, że dla Prezydenta bardzo męczące. Myślę, że jest on po prostu ze stali! Współpraca z Lechem Wałęsą to dla mnie zaszczyt. Aktualnie pracujemy nad przygotowaniem dużej konferencji klimatycznej. Jak mówi Prezydent: „Teraz czas na różnorakie rodzaje solidarności, w tym na globalną solidarność klimatyczną, bo cieplarniane gazy i skażone wody nie znają granic administracyjnych ani kontynentalnych”. To bardzo ciekawy i mądry człowiek, pełen nowych pomysłów i chęci poprawy tego, co dzieje się w Polsce i na świecie. A że impulsywny? Rozumiem to, bo nie miał lekkiego życia, a i nadal atakują go tacy, którzy chcieliby odebrać mu symbolikę lat osiemdziesiątych. Jeśli „mój” prezydent mówi, że czas na inne rodzaje solidarności, to ja chcę włączyć się w taką działalność w każdym charakterze, począwszy od pracy w biurze, a na organizacji różnych przedsięwzięć kończąc.

Ciekawa jestem, czy będzie Pani wyjeżdżała z Prezydentem Lechem Wałęsą za granicę?

- O to nie pytałam. Prezydent musi poznać mnie lepiej, obdarzyć swoim zaufaniem, uznać, że mogę przydać się mu w różnych sytuacjach. Aktualnie Prezydent ma obok siebie swoich sprawdzonych ludzi. Ale języka angielskiego zaczynam się uczyć.


Czy wraca Pani do Czerska, a jeżeli tak - to rodzinnie, czy też dlatego, że tęskni Pani za miastem?

- Do Czerska oczywiście przyjeżdżam. Przede wszystkim na grób mojej mamy i w odwiedziny do rodziny i znajomych. Częściej jednak proszę, by moi najbliżsi przyjechali do Oliwy, bo tu obecnie mieszkam. Małe miasteczka mają swoje uroki i za tym tęsknię czasami, ale większe miasto to więcej miejsc, ludzi, wydarzeń kulturalnych, ruchów społecznych itp. Cieszę się, że mnóstwo osób utrzymuje ze mną kontakt choćby przez Facebooka. Nadal mnie wspierają i pocieszają.

Pocieszają? Obserwuje Pani zapewne rządy swojego następcy - burmistrza Przemysława Bieska-Talewskiego. Jak Pani je ocenia? A może jednak jest za szybko za ocenę - nie minął jeszcze rok od przejęcia przez niego urzędu?

- Od czasu do czasu obserwuję, co dzieje się w moim rodzinnym mieście, także w lokalnej polityce. Na jakiekolwiek oceny za wcześnie. Wiem jednak, jak trudno wypełnić słuszne postulaty i żądania mieszkańców przy sztywnym budżecie. Nie wiem, czy dało się to zauważyć, ale ja stawiałam przede wszystkim na opiekę zdrowotną, rehabilitację schorzeń, aktywizację osób wykluczonych, poprawę w mieszkalnictwie komunalnym. Ważna też była oświata. Na tę ostatnią, w odróżnieniu od wielu włodarzy, nie patrzyłam jak na koszt, a jak na inwestycję w nasze dzieci. Pewnie dlatego, że miałam cudownych kolegów wiceburmistrzów i współpracy z nimi nigdy nie zapomnę. Na opiekę zdrowotną dlatego, że zdrowie i życie to najwyższe wartości każdego z nas. A mojemu następcy najbardziej chyba zazdroszczę spokojnych sesji.

Jest coś, co niepokoi Panią szczególnie?

- Moja synowa i mój syn od dawna uwrażliwiali mnie na los zwierząt. Będąc burmistrzynią, chciałam walczyć z tzw. ludzkim szowinizmem gatunkowym. Byłam przeciwna cyrkom ze zwierzętami, duszeniu pstrągów dla zabawy, żywym zwierzętom w stajence betlejemskiej. To miały być krople drążące skałę. Szkoda, że wracają te imprezy do naszej gminy. Świat idzie w innym kierunku. Żałuję też, że gmina (a byliśmy inicjatorami!) wycofała się z organizacji ogólnopolskiej olimpiady o Pokojowej Nagrodzie Nobla i to w doborowym towarzystwie, bo z Uniwersytetem Gdańskim i Instytutem Lecha Wałęsy. To była promocja gminy na cały kraj, a przecież i zaszczytny cel - uświadamianie młodym ludziom, ile wysiłku wkładać trzeba, by gasić konflikty i wojny. Ale każdy ma prawo do swojej hierarchii celów.

Flesz - wypadki drogowe. Jak udzielić pierwszej pomocy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska