Według sondażu Centrum im. Razumkowa i Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii (KMIS), Juszczenkę poparło (po przeliczeniu 77 proc. odpowiedzi) 54 proc. głosujących, a jego rywala, popieranego przez Moskwę premiera Wiktora Janukowycza - 43 proc. Poprzednie rezultaty dawały większą przewagę opozycjoniście (58:39).
Trzy i pół punktu przewagi daje z kolei Juszczence sondaż ośrodka Socjalny Monitoring (49,4:45,9).
Jedyne wyniki, które sugerują zwycięstwo Janukowycza, pochodzą z jego własnego sztabu. Szef kampanii wyborczej premiera Serhij Tyhypko twierdzi, że - według jego danych - Janukowycz wygrywa 48,2 do 46,8 proc.
Wyniki głosowania nie muszą sumować się do stu, ponieważ ordynacja wyborcza dopuszcza możliwość wypowiedzenia się przeciwko obydwu kandydatom. Do takiego głosowania wezwała wyborców m.in. Komunistyczna Partia Ukrainy. Jej lider Petro Symonenko odpadł w pierwszej turze.
Polski socjolog Ryszard Pieńkowski z sopockiej Pracowni Badań Społecznych (PBS) uważa, że sondaż Centrum im. Razumkowa i KMIS jest najbardziej wiarygodny i że jest "nieprawdopodobne, aby nastąpiła kardynalna zmiana wyników".
Według wstępnych danych szefa Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) Serhija Kiwałowa, frekwencja wyniosła 76,63 proc. i jest nieco większa niż w pierwszej turze, kiedy osiągnęła 74,95 proc.
Wstępne wyniki wyborów powinny być ogłoszone w nocy z niedzieli na poniedziałek. Opozycja, która zarzucała władzom intencje sfałszowania wyborów, zapowiada, że będzie "bronić rezultatów" głosowania.
"Prosimy władze, by pogodziły się z rezultatem wyborów. Jesteśmy w stanie obronić zwycięstwo Juszczenki. Zrobimy to w sposób pokojowy, ale zdecydowany. Niewielka grupa ludzi, jaką jest sztab Janukowycza, nie zdoła przeciwstawić się całemu narodowi" - powiedziała w telewizji 5. Kanał główna sojuszniczka Juszczenki, była wicepremier Julia Tymoszenko.
W ciągu dnia opozycja i źródła PAP mówiły o licznych nadużyciach wyborczych na korzyść Janukowycza. Główne fałszerstwa miały - ich zdaniem - polegać na głosowaniu "lotnych brygad" ze wschodniej Ukrainy, które oddawały głosy na Janukowycza w wielu miejscach.
"W moim okręgu w niemal każdym punkcie wyborczym był przyjazd tajemniczego autobusu, jak twierdzą miejscowi, z ludźmi z okolic Doniecka (na wschodzie Ukrainy)" - powiedział PAP jeden z zachodnich obserwatorów wyborów w Sumach, na północnym wschodzie kraju. Ten sam obserwator twierdzi, że w jego okręgu nastąpiły dwa ataki na komisje wyborcze, dokonane przez "ludzi w maskach". Nie był jednak w stanie podać szczegółów.
Opozycja mówiła też o sztucznym zawyżaniu frekwencji tam, gdzie poparciem cieszy się głównie Janukowycz. Według jednej z rozmówczyń PAP, w niektórych lokalach na wschodniej Ukrainie zawyżono ją tak bardzo, że pod wieczór nie można było już wziąć udziału w wyborach.
"U nas w Doniecku wielu ludzi nie mogło oddać głosu wieczorem, bo w ciągu dnia skończyły się karty do głosowania" - powiedziała PAP 30-letnia Nadija Bedryczuk, mieszkanka wschodnioukraińskiego miasta, gdzie premiera poparło w pierwszej turze ponad 80 proc. wyborców.
Na całej Ukrainie pierwsza tura 31 października przyniosła zwycięstwo Juszczence (39,87 proc. głosów), który o zaledwie 0,55 proc. pokonał Janukowycza. Później lider opozycji otrzymał jednak poparcie od kilku wyeliminowanych kandydatów, w tym wpływowego lidera socjalistów Ołeksandra Moroza i byłego premiera Anatolija Kinacha. Janukowycza poparła jedynie skrajnie lewicowa kandydatka Natalia Witrenko.
Dwie godziny po zakończeniu niedzielnego głosowania w drugiej turze żaden z kandydatów nie wypowiedział się publicznie.
Juszczenko prezydentem

Lider opozycji Wiktor Juszczenko prowadzi po niedzielnej drugiej turze wyborów prezydenckich na Ukrainie, wygrywając z premierem Wiktorem Janukowyczem - wynika z opublikowanych po głosowaniu rezultatów exit- polls.