Próby przed Bydgoszcz Hit Festiwal
Załamała mnie polska muzyka rozrywkowa. A jeszcze bardziej seksistowskie podejście do wokalistek występujących na scenie. Robert M oraz Kalwi i Remi to dj'e, którzy prezentowali swoje sety w konkursie. W jednym i drugim wypadku (wpadce) do ich muzyki śpiewały wokalistki. Skąpo ubrane, nieskromnie powyginane, stanowiły centralny punkt tych kawałków. Jednak absolutnie anonimowe. Seksualne dodatki do samców.
Podobnie z tancerkami i tancerzami, którzy uzupełniali występy "gwiazd". Choć właściwie "zatańcowywali" marne umiejętności naszych śpiewaków. Te grupy - wiadomo - są anonimowe. Chodzi jednak o to, że kilka razy można było odnieść wrażenie, że zaraz dojdzie do kopulacji.
Candy Girl ze świecącymi "okolicami" zachęcała, by Bydgoszcz lizała "to" z nią. Seks ściekał ze sceny. I głupota. W niedzielę fragment show zobaczyłam w telewizji. Koncert przerywany był miniwywiadami, które prowadził duet dj Jankes i Kinga Zdrojewska z radia Eska. Wymiękłam, gdy prowadząca zapytała Sabrinę Washington o to, czy lubi polską kiełbasę. Dj Jankes uzupełnił pytanie (zadając je po polsku), którą najbardziej: bydgoską, krakowską, czy podwawelską.