Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że pozycja Grzegorza Kołodki w rządzie Leszka Millera jest bardzo stabilna. Gdy minister gospodarki i pracy Jerzy Hausner publicznie skrytykował przygotowany przez Kołodkę program naprawy finansów Rzeczpospolitej, wydawało się, że to Hausner będzie przegranym w tym starciu.
Alarm
Dzwonek alarmowy zadzwonił dla Grzegorza Kołodki dokładnie w poniedziałek o godz. 10.00, kiedy to przedstawiał prezydentowi Kwaśniewskiemu założenia swojego programu naprawy finansów. Mniej więcej w tym samym czasie Leszek Miller ogłosił, że warto rozważyć wprowadzenie podatku liniowego oraz zapowiedział przesunięcie ośrodka decyzyjnego w sprawach gospodarczych do Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. Rynki finansowe obiegła wówczas plotka o dymisji Kołodki - przeciwnika podatku liniowego, który na dodatek musiał ustąpić pola ministrowi Hausnerowi. Mówili też o tym najbliżsi współpracownicy premiera, np. Marek Wagner, szef Kancelarii Premiera stwierdził, że trzeba się liczyć z odejściem wicepremiera Kołodki. We wtorek rząd na swoim posiedzeniu przyjął część ustaw z jego programu naprawy finansów oraz zaakceptował przygotowane przez niego założenia budżetu na przyszły rok. Głosy o dymisji nieco umilkły.
Finał
Wczoraj, po powrocie z Kancelarii Premiera, Grzegorz Kołodko podsumował na zwołanej przez siebie konferencji prasowej pierwszych pięć miesięcy w gospodarce, przedstawił założenia budżetu na rok przyszły, wreszcie wypunktował główne tezy swojego programu z naciskiem na uwolnienie rezerwy rewaluacyjnej NBP oraz na propozycje podatkowe. Uważnego słuchacza jego wystąpienia mógł zastanowić jedynie fragment następującego zdania: "Gdy po raz pierwszy podawałem się do dymisji...".
Po ponadgodzinnym wystąpieniu i po serii odpowiedzi na pytania dziennikarzy Kołodko niespodziewanie oświadczył, że złożył dymisję na ręce premiera. Powód? Przede wszystkim sprzeciw wobec przesunięcia gospodarczego centrum decyzyjnego rządu z Ministerstwa Finansów do Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. Ten krok nazwał "skokiem na kasę" i oświadczył, że w tych warunkach niemożliwa jest jego dalsza praca w rządzie Leszka Millera. Zapowiedział, że wróci do pracy naukowej.
Koordynator polityki gospodarczej rządu, wicepremier Jerzy Hausner zadeklarował, że część propozycji Kołodki będzie nadal realizowana. Zapowiedział pobudzenie przedsiębiorczości, ograniczenie ubóstwa, stworzenie nowych miejsc pracy, odsztywnienie wydatków państwa, zniesienie automatycznej indeksacji i waloryzacji większości świadczeń (prócz rent i emerytur).
Zaskoczeniem była natomiast nominacja Andrzeja Raczko na stanowisko ministra finansów. Na "giełdzie" następców Kołodki krążyły bowiem nazwiska Dariusza Rosatiego, Haliny Wasilewskiej-Trenckner oraz Danuty Huebner.
Już po Kołodce
Izabela Dembna

O dymisji wicepremiera Kołodki mówiło się od kilku dni. Wczoraj stała się ona faktem. Rynki finansowe zaregowały na jego odejście spokojnie, złoty po krótkotrwałym osłabieniu, umocnił się.