Sytuacja w reprezentacji jest coraz bardziej niepokojąca. Policzyliśmy absencje w dwóch turniejach Euro Ice Hockey Challenge, które odbyły się w tym roku w noreweskich Sapsborgu i Kijowie. W porównaniu do listy powołanych graczy zabrakło na lodzie aż dziesięciu graczy. To liczba niespotykana w poprzednich sezonach, a przecież nie zawiera nazwisk wielu czołowych polskich graczy, którzy jeszcze przed powołaniami zapowiedzieli trenerowi Rudolfowi Rohaczkowi, że nie przyjadą. Przykładem jest choćby Adrian Parzyszek, jeden z najlepszych techników w polskiej lidze.
Efekt? Do Kijowa pojechał z zespół, z którego może pięciu zawodników ma szanse na mistrzostwa świata. W kadrze pojawili się tacy hokeiści jak Tomasz Malasiński, Adrian Labryga czy Marcin Kozłowski, których jeszcze rok temu nikt nie brał pod uwagę. Trener Rohaczek co prawda zapowiadał przed sezonem kontynuowanie polityki odmładzania reprezentacji, ale nawet on zapewne nie spodziewał się takiej skali zjawiska.
Lista nieobecnych
Lista nieobecnych
Sarpsborg: Jarosław Różański, Tomasz Proszkiewicz, Marcin Kolusz, Rafał Dutka
Kijów: Łukasz Sokół, Tomasz Proszkiewicz, Grzegorz Piekarski, Jarosław Różański, Sebastian Biela, Jarosław Kłys
Polski Związek Hokeja na Lodzie przyznaje, że jest bezradny wobec plagi chorób kadrowiczów. - Nic nie zmieni fakt, że większość choruje bardzo krótko i już w lidze są w pełni sił. Nam przysyłają zwolnienia lekarskie i nic nie możemy zrobić - przyznaje Leszek Lejczyk, dyrektor sportowy PZHL. Dlatego kara groziła jedynie Jarosławowi Kłysowi, który bez powodu nie stawił się na zgrupowaniu kadry przed wyjazdem do Kijowa. Ostatecznie 12 grudnia dosłał jednak zwolnienie.
W lidze nie brakuje jednak hokeistów, którzy chcą grać w reprezentacji i stawiają się na każde powołanie. Jednym z nich jest Jarosław Dołęga. - Szczerze mówiąc, to nie rozumiem postawy kolegów. Pamiętam jak za kadencji trenera Sidorenki starsi gracze walczyli o "dniówki" za pobyt na kadrze. Teraz dniówki są, więc nie wiem co jest powodem ich absencji. Tłumaczenie chorobami w rodzinie nie wszystkich przekonuje, a już na pewno nie trenera kadry. Nieobecni muszą się liczyć z tym, że więcej mogą nie dostać powołania. Kadra jest w przebudowie, szkoleniowcy stawiają na coraz młodszych zawodników, a przede wszystkim dyspozycyjnych dla reprezentacji. Gotowych przyjechać w każdej chwili. Ja przynajmniej tak pojmuję obowiązki reprezentanta - mówi napastnik TKH.
Nieco inny pogląd na sytuację ma Tomasz Wawrzkiewicz. - Po części rozumiem takie zachowanie, bo sytuacja w kadrze nie jest idealna - mówi bramkarz TKH.
Jednym z zawodników, którzy nie odpowiedzieli na dwa powołania w tym roku jest Tomasz Proszkiewicz. - Nie chciałbym się na ten temat specjalnie wypowiadać, ale nie podoba mi się sytuacja w reprezentacji. Rok temu jeździłem na wszystkie zgrupowania, a i tak potem najwięcej graczy pojechało na mistrzostwa świata z Cracovii. Obawiam się, że teraz będzie podobnie. Bracia Piotrowscy odeszli do Podhala i nie dostali ani razu powołania, choć rok temu otrzymywali je regularnie - mówi toruński hokeista.
Zdaniem PZHL swoje kontakty z zawodnikami powinien zacieśnić swoje kontakty z hokeistami. - Sam byłem trenerem kadry i wtedy wszyscy chcieli grać w zespole - podkreśla Lejczyk. - Teraz oczywiście jesteśmy zaniepokojeni sytuacją, ale rozwiązać ten problem powinien trener. Musi wyjaśnić przyczynę tak wielu absencji. Uważam, że powinien być stały trzon reprezentacji, która przygotowuje się do mistrzostw świata, a próbować można po kilku graczy w każdym turnieju.