Z wczorajszego komunikatu komisji TVN wynika, że "przesłuchano" kilkudziesięciu pracowników i część zarzutów się potwierdziła. Napisano wprost, że "komisja zidentyfikowała przypadki niepożądanych zachowań włącznie z mobbingiem i molestowaniem seksualnym".
Nie przepadam za brukowymi często materiałami tygodnika "Wprost", ale tym razem muszę oddać jego dziennikarzom honor. Byli odważni, bo gdyby przypadki molestowania czy mobbingu dotyczyły innych zawodów, większość dziennikarskiej braci zrobiłaby z tego wielotygodniową aferę.
Zobacz także: Wirtualnemedia.pl: Kamil Durczok w trybie natychmiastowym odchodzi z TVN.
Z drugiej strony nie bardzo rozumiem zapowiedzi Kamila Durczoka, który przygotowuje kilka pozwów przeciw "Wprost" i innym mediom. To oczywiste, że werdykt komisji TVN nie ma mocy wyroku sądowego, niemniej - gdyby zarzuty się nie potwierdziły - Durczok mógłby z telewizji wyciągnąć ciężkie miliony. Nie wierzę, by TVN ryzykowałby aż tak bardzo nie mając twardych dowodów.
Nie sądzę, by molestowanie seksualne było w Polsce częstym zjawiskiem. Co innego mobbing, czyli - najprościej mówiąc - psychiczne znęcanie się szefów nad podwładnymi. Bezwzględny kapitalizm to m.in. brak bezpieczeństwa socjalnego, strach przed utratą pracy i środków do życia. A przecież prawie każdy ma kredyty, zobowiązania, rachunki do zapłacenia. Mam wrażenie, że kiedyś trzymano nas na smyczy politycznej, dziś - ekonomicznej. Kilkadziesiąt lat temu dostrzegł to austriacki ekonomista Ludwig von Mises i wyraził arcymądrym stwierdzeniem: "Pracownik nie jest winien swemu pracodawcy służalczości i posłuszeństwa. Jest mu jedynie winien usługę, za którą otrzymuje zapłatę, będącą nie łaską, lecz zasłużonym wynagrodzeniem".